- Alyson chcesz żebym się odczepił, ale ty za każdym razem piszesz, a ja nie umiem Ci odmówić - odparł
- Wiem, to moja wina. Nawet nie wiem dlaczego założyłam twoją bluzę, ale poprostu lubię czuć twój zapach. - spojrzałam na Louis'a
- Możesz czuć go zawsze jeżeli tylko zerwiesz z Zayn'em - powiedział kiedy podjechaliśmy pod dom
- Nie mogę, naprawdę nie mogę. - w moich odach pojawiły się łzy - Tom weź torby i idź do drzwi - zwróciłam się do brata
- Czyli jak zwykle bawisz się mną - szepnął kiedy Tom opuścił auto
- Wcale się tobą nie bawię - podniosłam głos - Ja nie umiem...
- Co nie umiesz? - zapytał - Jestem zajęty. Narazie - dodał kiedy nie odpowiedziałam
Wyszłam z samochodu zapłakana, a Lou odjechał z piskiem opon. Weszliśmy do domu. Tom usiadł przed telewizorem, a ja poszłam do pokoju. Rozpakowałam zakupy i położyłam się na łóżku. Zaczełam płakać. Nawet nie wiem dlaczego. Zdjełam z siebie bluzę Louis'a i rzuciłam ją na podłogę. Jak mógł pomyśleć że się nim bawię. Postanowiłam że zacznę go traktować jak zwykłego chłopaka, a skupię się na Zayn;ie. Otarłam łzy i zeszłam na dół. Usłyszałam cichy płacz. Weszłam do salonu i zobaczyłam ja mój brat szlocha. Usiadłam obok niego.
- Ej mały co się stało? - zapytałam szeptem
- Boję się - przytulił się
- Czego - pogłaskałam go po głowie
- Bo nie ma rodziców - otarł łzy z policzków
- Mama i tata wrócą w sobotę. Zobaczysz przywiozą Ci coś fajnego - wziełam go na ręce
Zaniosłam go do swojego pokoju. Kiedy zasnął zadzwoniłam do rodziców. Powiedzieli że nie uda im się wrócić jutro, dopiero podwieczór w sobotę. Wkurzyłam się, bo nie znałam nikogo dorosłego w Londynie, żeby zostawić Tom'a jakby coś. Wróciłam do łóżka i zasnełam. Rano obudziłam się o 6:30. Wziełam prysznic, związałam włosy w niechlujny kok, kiedy wyszłam z łazienki Tom już nie spał.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział zaspanym głosem wyciągając w moją stronę niebieską kartkę
- Dziękuje - pocałowałm go w policzek i otworzyłam laurkę
Były w niej napisane życzenia urodzinowe i rysunek mnie i jego. Przytuliłam go.
- Tom muszę iść dzisiaj do szkoły - powiedziałam
- Ale ja nie chce iść do przeczkola - poprosił
- W takim razie musisz iść ze mną - odparłam
Brat pokiwał energicznie głową i pobiegł się ubrać. Spojrzałam na zegarek. Był 7:30. Ubrałam się w to , zabrałam książki, kilka drobiazgów i razem z Tom'em poszłam w stronę szkoły. Wyłączyłam telefon, bo nie chciałam sms'ów ani żadnych telefonów z życzeniami urodzinowymi. Było zimno, więc staraliśmy się iść szybko. Dotarliśmy na miejsce równo na 8:00. Zaprowadziłam braciszka do sekretariatu, gdzie zostawiłam go z Rosie. Pobiegłam do klasy na matematyke. Usiadłam w ławce i zaczęłam pisać egzamin. Starałam się skończyć jak najszybciej. Po napisaniu oby dwóch testów, czyli po 3 godzinach, wróciłam po Tom'a. Kiedy wyszliśmy przed szkołę zatrzymała mnie Nicole.
- Wszystkiego najlepszego - wrzasnęła wieszając mi się na szyji
- Zamknij się wariatko - zaśmiałam się
- To dla ciebie - wręczyła mi torebkę prezentową
Otworzyłam i zobaczyłam różowy kostium kąpielowy. Tom też chciał zobaczyć, więc podałam mu torebkę.
- Dziękuje - pocałowałam ją w policzek
- Aly! - usłyszałam krzyk za sobą
Pomyślałam że to Lou, więc się nie odwróciłam się.
- Ktoś Cię woła - zauważyła Nicole
- Nie mam ochoty gadać z Lou - odparłam nie obracając się
- Ale to nie Louis - wtrącił Tom
Zdziwiłam się. Tylko on tak do mnie mówił, w ostatnim czasie. Powoli się odwróciłam. Ominełam wzrokiem Morgan i jej grupę plastików i natrafiłam na jakiegoś wysokiego bruneta. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Uśmiechał się, ale nawet z daleka było widać że miał łzy w oczach. Nagle zdałam sobie sprawę kto to jest. Stałam jak wryta, a z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
- Alyson, co się stało? - usłyszałam Nicole
- To jest.....to jest.... - nie mogła wydusić słowa
On nadal patrzył na mnie. Zaczęłam biec do niego. Rzuciłam się na niego i oplotłam mu swoje nogi, wokół jego tali. Zaczęłam bardziej płakać. Chłopak mnie przytulił i tak samo jak ja popłakał się.
- Cody - szepnęłam
W odpowiedzi dostałam ciche "przepraszam". Kiedy już zeszłam z niego, patrzyłam mu ciągle w oczy.
- Cześć. Chciałabym Cię przywitać w naszej szkole - usłyszałam za sobą, dobrze mi znany głos
- Morgan odwal się. - rzuciłam do nie szorstko, nie odrywając od niego oczu
- Aly przepraszam - tym razem powiedział głośniej - Nie mogłem się z tobą kontaktować, bo ojciec mi zabronił - zaczął się tłumaczyć
- Powiedzieli mi że nie żyjesz - odsunełam się od niego
- Ojciec to wymyślił, był winny komuś pieniądze - znowu tłumaczenie
- Cody nie wyobrażasz sobię co ja przeżywałam. Odsunełam sie od ludzi, z nikim nie rozmawiałam. Zaczęłam palić, zrobiłam sobie tatuaż. Zamykam pokój na klucz, bo nie chcę żeby ktoś wszedł do mojego świata i tak jak ty odszedł. Miał być miesiąc, jednak po tym czasie dowiedziałam się że osoba którą kochałam najbardziej na świecie odeszła na zawsze - wyrzuciłam z siebie - Na zawsze. ! Rozumiesz? - krzyknęłam
- Wiem co przeżywałaś - chciał mnie przytulić, ale go odepchnełam i uderzyłam w twarz
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, co zrobiła. Wszyscy wokół gapili się na nas. Nagle podbiegł do nas Tom i przytulił się do Cody'iego.
- Cody - powiedział słodko
- Cześć mały. - poczochrał go po włosach
- Tom, wróć do Nicole - poprosiłam
Kiedy brat odszedł, usiadłam na ławce obok której staliśmy i zaczęłam bardziej płakać. Czułam na sobie wzrok całej szkoły. Po chwili on dosiadł się do mnie. Nie wytrzymałam. Przytuliłam się do niego.
- Nie zostawiaj mnie więcej. - poprosiłam szeptem
- Już nigdy Cię nie zostawię - pocałował mnie w głowę
- Jak mnie znalazłeś? - zapytałam, kiedy przestałam płakać
- Przecież to ty mnie szukałaś - odparł zdziwiony
- Ja Cię nie szukałam. - rzekłam
- Louis powiedział że chciałabyś żebym był na twoich urodzinach - wyjaśnił
___________________________________________
Jestem mega zła, bo wyskoczył mi limit na TT i nie mogę spamować 1D.
Jeśli ktoś chce mojego twittera: @I_Love_True
Moją siostrę follow'neła Baby Lux. Ale ona ma szczęście !
Jak wam się podoba rozdział? W końcu coś zaczęło się dziać :D