czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 34 i 35 (OSTATNIE!)


34.

OCZAMI LOUIS'A

Czułem się jakby ktoś sprzedał mi liścia w twarz.
- Przypomnisz sobie - sam w to niewierzyłem - Zawołam chłopaków - dodałem
Pokiwała głową. Wyszedłem i poszedłem do salonu.
- Pamięta was. Możecie tam iść - powiedziałem smutno
Wszyscy po kolei mnie przytulili. Kiedy poszli usiadłem obok Paul'a na kanapie.
- Napewno sobie przypomni. - powiedział Cody
- Wierzycie w to? - zapytałem ze zdziwieniem - Dlaczego tylko mnie nie pamięta ? - dodałem
Wzruszyli ramionami.
Aż do samego wyjazdu do Hiszpanii nie widziałem się z Aly. Cody za każdym razem mówił że jest słaba, ale że nic sobie nie przypomniała. Codziennie podczas trasy koncertowej dzwoniłem do niego i pytałem czy nic sobie nie przypomniała. Każdy występ dedykowałem własnie jej. Na wywiadach omijałem temat Aly, bo nie chciałem żeby była zasypywana przez reporterów pytaniami. Na podpisywaniu płyt, kilka fanek życzyły mi żeby Aly do mnie wróciła.

OCZAMI ALYSON

Czułam się podle, ale nic sobie nie mogłam przypomnieć. Wpatrywałam się w te zdjęcia godzinami, ale nic. Alex, Gusia, Nicole i Danielle bardzo mi pomagały, ale to tez nie dawało żadnych rezultatów. W środę wieczorem siedziałam przed telewizorem. Pierwszy raz od dłuższego czasu. Latałam po kanałach. Zatrzymałam się na MTV. Był pokazany na żywo koncert chłopaków. Nigdy w sumie nie oglądałam ich koncertu.
- Zanim zaczniemy... - odezwał się Zayn - Louis jak przed każdym koncertem chce coś powiedzieć - dodał 
- Aly - powiedział Lou - Aly, kochanie, przypomnij sobie cokolwiek. Ja już nie mogę bez Ciebie żyć. Kocham Cię - dodał 
Nawet nie wiedział że zaczęłam płakać. W środu coś chce się ze mnie wyrwać, ale nie umie. Płakałam jak małe dziecko słuchając jak śpiewają What Makes You Beautifol, One Thing, More That This i Torn. Więcej nie mogłam. Pobiegłam do pokoju. Na łóżku siedział Cody.
- Co się stało? - zapytał poklepując miejsce obok siebie
- Nie mogę sobie go przypomnieć - położyłam się
- Wszystko będzie dobrze - pocieszył mnie
Przytuliłam się do niego.
- Gdzie Paul? - zapytałam
- Poszedł do El - wyjaśnił
- A ty czemu nie idziesz do Sary ? - spojrzałam na niego
- Pojechała z Elizą do jakiejś rodziny - wzruszył ramionami
Wtuliłam się w niego bardziej i zasnęłam. Kiedy się obudziłam Cody'iego nie było. Zeszłam po cichu na dół. Usłyszałam kawałek rozmowy.
- Nadal nic sobie nie przypomniała - odezwał się mój przyjaciel
- Jutro gramy ostatni koncert i po jutrze już będziemy. Nie mogę się doczekać aż ją zobaczę - poznałam po głosie że to Lou 
- Lekarz mówi że wspomnienia powinny już powrócić. Wyniki są dobre - odparł Cody
- Nie mów jej że dzwoniłem. Nie chcę żeby się denerwowała. Narazie - rozłączył się 
Stałam chwilę w korytarzu, a potem wkroczyłam do kuchni.
- Cześć. Co robisz? - zapytałam dla niepoznaki
- Yyy... - zdziwił go mój widok - tak się nudzę - dodał
- Muszę odpocząć od tego wszystkiego. Lecę jutro na Hawaje. - wpadłam na to teraz - Zamów mi bilet - poprosiłam
- Jesteś tego pewna ? - zapytał
- Tak - nalałam sobie soku
Widziałam zaskoczenie na twarzy Cody'iego. Wziełam kluczyki od auta i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Nie miałam pomysłu gdzie mogłabym pojechać. Kiedy się zatrzymałam, zorientowałam się że jestem pod domem Alex i Gusi. Wygrzebałam się z auta i podeszłam pod drzwi. Zapukałam. Usłyszałam ciche "idę" i po chwili drzwi się otworzyły. Alex była zdziwiona moim widokiem.  Przytuliła mnie na powitanie.
- Nie wiem jak się tu znalazłam - szepnęłam
- Wchodź - zaprosiła mnie do środka
Poszłam za Alex. W salonie siedziała Dan, Gusia i Nicole. Wszystkie były moim widokiem zdziwione, ale na ich twarzach był uśmiech.
- Wyjeżdżam - szepnęłam
- Na ile ? - zapytała Dan
- Prawdopodobnie na zawsze - nie zmieniłam tonu głosu
- Co?! - krzyknęły wszystkie
- Nie mogę sobie go przypomnieć. Codziennie patrze na nasze zdjęcia, ale to nic nie daje - rozpłakałam się
- Alyson to może trochę potrwać zanim sobie go przypomnisz - odezwała się Nicole
- Ja już nie mam siły - wytarłam policzki - Niech znajdzie sobie dziewczynę, która wie o nim wszystko - dodałam
- Aly.. - Alex mnie przytuliła - Tylko ty wiesz o nim wszystko. To siedzi głęboko w tobie - przyłożyła palec do mojego serca
- Chyba za głęboko - szepnęłam - Będę wracać - dodałam
- Zostań z nami jeszcze trochę - poprosiła Dan
- Nie. Cody pewnie się martwi - wstałam z kanapy - Dzięki za wszystko - przytuiłam każdą po kolei
- Będziemy za toba tęsknić - szepnęła Nicole
- Odprowadzę Cię - zaproponowała Gusia
Chciałam jak najszybciej stąd zniknąć. Wyszłyśmy na dwór i podeszłyśmy do auta.
- Louis będzie załamany jak się dowie że chcesz wyjechać - odezwała sie po chwili milczenia
- Lepiej żeby dowiedział się jak mnie już nie będzie - odparłam
- Jesteś tego pewna ? - zapytała
- Niczego nie jestem pewna, ale muszę chociaż na rok - szepnęłam - Do zobaczenia - przytuliłam ją i wsiadłam do samochodu
Pomachałam jej krótko i odjechałam. Jechałam w ciszy, nie włączając nawet radia. Po 20 minutach byłam spowrotem pod domem. Kiedy znalazłam się w ciepłym mieszkaniu, Cody na mnie naskoczył.

35.


- Gdzie byłaś? Martwiłem się
- Byłam pożegnac się z dziewczynami - wyjaśniłam
- Mogłas powiedzieć - ściszył głos
- Przepraszam - odparłam - Idę się spakować - dodałam
Poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z pod łóżka walizkę i zaczęłam pakować do niej ubrania. W szafie znalazłam męską, szarą bluze. Pachniała znajomymi mi perfumami, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należały. Po czterech godzinach skończyłam. Wziełam prysznic i położyłam się do łóżka. W tym czasie wrócili rodzice, Tom i Paul. Pewnie Cody już ich poinformował o mojej decyzji. Rano ubrałam się (klik), związałam włosy i zeszłam do kuchni. Wszyscy zamilkli kiedy weszłam. Tom miał czerwone oczy.
- Co się stało? - zapytałam malucha sadzając go na kolanach
- Opuszczasz mnie - szepnął
- Nie będzie mnie jakiś czas. Wrócę - pocieszyłam go
- Napewno? - spojrzał na mnie
- No jasne że tak - przytuliłam go
- Kochanie, zawieźć Cię na lotnisko? - zapytał tata
- Nie. Chcę żeby tylko Cody ze mną pojechał - wyjaśniłam
Zjedliśmy śniadanie, a potem poszłam z Tom'em do jego pokoju. Chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu. Bawiliśmy się samochodami, budowaliśmy zamek z klocków, rzucaliśmy szmacianą piłką i takie tam. Około godziny 15:30 musiałam się już zbierać, bo o 17:00 miałam samolot. Pożegnałam się najpierw z Paul'em i tatą, potem była mama, a na końcu Tom. Mały zaczął płakać.
- Zobaczymy się niedługo - poczochrałam mu włosy
- Nie wyjeżdżaj - poprosił tuląc się do mnie
- Muszę. - szepnęłam
Sama zaczęłam płakać. Mama zabrała Tom'a, a w tym czasie Cody wpakował moje walizki do samochodu. Przytuliłam jeszcze raz każdego i pojechaliśmy. Droga na lotnisko czytli jakieś 30 minut, odbyła się w ciszy. Wiedziałam że Cody ma coś do powiedzenia, ale się nie odezwał. Na odprawę do samych bramek też milczeliśmy. Przytuliłam się do niego. Staliśmy tak chwilę.
- Alyson - usłyszałam że ktoś mnie woła
- Zdążył - uśmiechnął się Cody
Rozejrzałam się do okoła i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Louis'a. Mój przyjaciel szczerzył się jak głupi.
- Louis co ty tu robisz? A koncert ? - zapytałam kiedy Tomlinson znalazł się przy nas
- Już po koncercie. Przyleciałem najbliższym samolotem. Wiem że nic nie pamiętasz, ale daj mi jeszcze jedną szansę - poprosił
Łzy płyneły mi po policzkach.
- To nic nie da - szepnęłam
- Da. Zaufaj mi. - złapał mnie za rękę - Jedź ze mną w jedno miejsce. Jeśli nic sobie nie przypomnisz, pozwolę Ci odejść - dodał
Spojrzałam na Cody'iego. Pokiwał tylko głową.
- No dobrze - zgodziłam się
Cody zajął się moimi bagarzami, a ja poszłam za Louis'em. Przed lotniskiem paparazzi robili nam zdjęcia. Lou złapał mnie za rękę i pociągnąl do samochodu. Wsiadłam i zapiełam pas.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy byliśmy poza zasięgiem aparatów
- Zobaczysz - dodał gazu
O nic więcej nie pytałam. Siedziałam cicho jak myszka. Po godzinie podechaliśmy na parking w lesie. Yyy...gdzie my jestesmy? Wysiadłam z auta i poczekałam na Tommo. Wziął mnie za rękę żeby się nie wywaliła i ruszyliśmy przez las. Co chwila się o coś potykałam. Po jakimś czasie dotarlismy do jakiegoś domu. Przypomniało mi się coś. Ja tu już wcześniej byłam. Weszliśmy do środka. Tak. Leżałam na tej kanapie. Wyszliśmy przez szklane drzwi do ogrodu i poszliśmy na molo. Stałam i gapiłam się na jezioro. Wspomnienia zaczęły mi wracać. Przypomniałam sobie że byłam z Adamem, że spędziłam święta w domu Tomlinson'ów i wszystko inne. A najważniejsze jest to przypomniałam sobie że najbardziej na świecie kocham Louis'a.
- Przypomniałaś sobie coś? - wyrwał mnie z zamyśleń głos mojego ukochanego
- Nie... - zaczęłam
Nie dokończyłam, bo Lou odwrócił się i ruszył szybko do domu. Poszłam za nim. Nie mogłam dłużej czekać. Chciałam posmakować jego ust. 
- Louis poczekaj - wbiegłam za nim do salonu
Stanełam przed nim. Zaczęłam płakać i pocałowałam go namiętnie. Brakowało mi jego dotyku, smaku ust i jego namiętności.
- Nie wiem, jak mogłam zapomnieć że tak bardzo Cię kocham - oparłam swoje czoło o jego
Z oczu popłynely mu łzy.
- Wróciłaś - szepnął - Brakowało mi Ciebie - dodał
Przytuliłam się do niego.
- Już zawszę będziemy razem. Obiecuje. Nie pozwolę by stała Ci się jakakolwiek krzywda - uścinął mnie
Wszystkie wspomnienia wróciły. Nie wyleciałam na Hawaje. Zostałam z rodziną i moim chłopakiem. Bardzo się kochamy i jesteśmy szczęśliwi. Skończyłam szkołę i studiuje w Londynie na uniwerytecie Artystycznym. Harry oświadczył się Gusii, Niall i Alex narazie się nie śpieszą, Nicole i Zayn nadal są ze sobą, Cody zerwał z Sarą, bo była za bardzo zazdrosna, Paul rzadko spotyka się z El, a Danielle przestała być tak zazdrosna o Liam'a i ma do niego więcej zaufania.


KONIEC

_________
Jak się podoba zakończenie? Mam nadzieję że żadna z was nie jest zawiedziona. 
Piszę kolejne, ale jeszcze nie wiem czy je opublikuję. Okaże się ja wrócę z wakacji. 
Strasznie boję się lecieć samolotem. Jakieś rady ? 



środa, 27 czerwca 2012

...

Dzisiaj nie dodam rozdziału, bo nie ma mnie w domu. Jutro jak wrócę to dodam oby dwa. Mam nadzieję że wam się spodoba zakończenie. Wcześniej pisałam że Aly i Lou będą razem, ale teraz nie jestem pewna. Potrzymam was w niepewności.
Własnie kończy się pierwsza połowa meczu PORTUGALIA - HISZPANIA. Za kim jesteście ?
Ja oczywiście kibicuje Hiszpanom.
Moja mama ostatnio mnie załamała. Oglądałam z nią filmik jak Irlandzcy kibice śpiewali polskiej policjantce "We love you". Moja mamusia się nimi zachwycała i mówiła że przynajmniej umieją się zachować. Powiedziałam jej:
J: Niall jest Irlandczykiem ...
M: To pewnie dlatego taki brzydki !
Zrobiłam minę WTF?!, a moja mama wyszła. No myślałam że nie wytrzymam. Niall niby brzydki. Jednak zostawiłam to bez komentarza. Oczywiście ciągle powtarza mi że ich nie spotkam. Moja rodzicielka lubi mnie dołować :/

Polecam świetnego bloga o NARRY'M. Jest dopiero pierwszy rozdział, a ja już się zakochałam. Proszę komentujcie i dodawajcie do obserwujących.

Kocham Was i przepraszam że nie dodam dzisiaj rozdziałów :**


poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 33


OCZAMI LOUIS'A

Dlczago mnie nie poznała? Patrzyła na mnie pustym wzrokiem, jakby mnie nie kochała. Zadzwoniłem do mamy Aly i powiedziałem że jej córka sie obudziła. W jej głosie można było usłyszeć szczęście i ulgę. Siedziałem na korytarzu pod ścianą i zastanawiałem się czy tylko mnie nie pamięta. Po 30 minutach przyjechali jej rodzice. Poszli od razu do gabinetu lekarza. Alyson nadal była na badaniach. Chodziłem w tą i spowrotem, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Po kolejnych 30 minutach jej matka podeszła do mnie.
- Co z Aly? - zapytałem
Bałem się odpowiedzi.
- Możliwe że nie pamięta tylko Ciebie - powiedział ojciec
W moich oczach pojawiły się łzy.
- Nic tu po mnie - szepnąłem
- Louis. Ona sobie wszystko przypomni - pocieszyła mnie jej mama
Wyszedłem ze szpitala. Zostawiłem auto i poszedłem do baru. Trochę łez poleciało mni po policzkach. Kilka fanek mnie zatrzymało.
- Loui co się stało? - zapytała jedna
- Nic. To ze szczęścia - uśmiechnąłem się
Dałem im autografy i poszedłem dalej. Wszedłem do lokalu i usiadłem przy barze. Zamówiłem wódkę. Piłem jeden, drugi, trzeci, czwarty kieliszek. Zaczęło szumieć mi w głowie. Zapłaciłem i wolnym krokiem poszedłem do domu. Ona naprawdę mnie nie pamięta. Wszedłem do mieszkania chwiejnym krokiem. Na dole było pusto. Wpadłem w szał. Zacząłem rzucać butelkami, talerzami, strącałem wazony, obrazy ze ścian. Narobiłem przy tym wielkiego hałasu. Zacząłem płakać. Nie miałem siły. To dla mnie za wiele. Najpierw była dwa tygonie w śpiączce, a teraz mnie nie pamięta. Osunąłem się po ścianie. Skuliłem się, a łzy same leciały mi po policzkach.
- Co to za hałas? - usłyszałem głos Harrego
Podniosłem głowę. Na jego ustach zagościł smutek. Usidał obok mnie.
- Co się stało? - zapytał
- Obudziła się - wychrypiałem
- To świetnie - uśmiechnął się
- Nie pamięta mnie - przytuliłem się - Ma amnezję - dodałem
- Louis wszystko się ułoży - pocieszał mnie
- To dla mnie za dużo - wybełkotałem - Idę spać - wstałem lekko się chwiejąc
Harry mnie nie zatrzymał. Weszłem na górę i skierowałem się do swojego pokoju. Rzuciłem sie na łóżko. Zegarek wskazywał 16:47. Wcześnie, ale jednak postaowiłem zasnąć. Jakieś głowy w głowie mówiły mi żeby się nie poddawał. Muszę o nią walczyć.

OCZAMI ALYSON

Po wszystkich badaniach wróciłam do sali, gdzie siedziała jakas starsza para, dwóch chłopaków i mały chłopczyk. Po chwili wszystkich rozpoznałam. To byli moi rodzice, Cody, Paul i Tom. Mój malutki braciszek od razu wskoczuł na moje łóżko.
- Tom , uważaj - zawołała mama
- Wszystko ok - przytuliłam go
- Czyli nas poznajesz? - zapytał Cody
- Jasne że tak - posłałam mu ciepły uśmiech
- To dobrze. Już się martwiłem - przytulił mnie
- Kiedy będę mogła wyjść? - zapytałam
- Jutro będą wyniki i wtedy się okaże - wyjaśnił tata
- Kim był ten chłopak co tu był? - spojrzałam na nich nie pewnie
- To był Louis. Jesteście parą- tym razem odezwał się Paul
Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Nie pamiętam - szepnęłam, a łzy same mi poleciały - Chcę wrócić do domu - dodałam
- Nie dziś - mama złapała mnie za rękę
- Nie obchodzi mnie to. Wracam do domu - wstałam z łóżka
Mama niechętnie dała mi ubrania. Wszyscy wyszli, a ja się ubrałam. Jak mogłam nie pamiętać swojego chłopaka.? To było dziwne. Po godzinie byliśmy w domu. Poszłam do swojego pokoju, położyłam sie na łóżku i gapiłam się w sufit. Nawet się nie poruszałam. Około godziny 20:30, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - szepnęłam
- Aly masz gościa - wychylił się zza drzwi Cody
Nie wiedziałam kto to może być. Cody otworzył szerzej drzwi. Zobaczyłam tego samego chłopaka co siedział przy mnie, kiedy sie obudziłam. Louis, tak to był on. Mój przyjaciel zostawił nas samych.  Usiadłam.
- Wiem że mnie nie pamiętasz - zaczął - ale przyniosłem Ci coś - podał mi kopertę
Otworzyłam ją niepewnie. Były w niej zdjęcia. Przeglądałam je po kolei. Kilka przykuło moją uwagę.
- Kto zrobił to zdjęcie? - pokazałam to

- Moje siostry - odpowiedział
- Gdzie to było?
- W Doncaster. Spędziliśmy tam razem święta u mojej rodziny - wyjaśnił
- Nie pamiętam tego - szepnęłam - Pamiętam Harr'ego, Niall'a, Zayn'a, Liam'a i dziewczyny, ale Ciebie nie. Przepraszam - szepnęłam

___________
Wiem że miałam dodać wieczorem, ale byłam zajęta. No w sumie jest wieczór. Mam nadzieję że się podoba . Jeszcze 4 dni i lecimy do Szwecji ... Jeszcze tylko dwa rozdziały ... Chyba dodam je jutro. 

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 32


 W połowie schodów ból był tak przerażający, że straciłam róznowagę, spadłam i straciłam przyomność.

OCZAMI LOUIS'A

Czemu akurat teraz musiało się to stać? W końcu byliśmy parą, a ona zapadła w śpiączkę. Przez całe dwa tygodnie siedziałem z Alyson dzień i noc. Nie spuszczałem jej z oka. Pomimo że byłem zmęczony jak cholera, nie odstępowałem jej na krok.
- Lou jedź do domu się przespać - zaproponował Harry
- Nie - zaprzeczyłem
- Tommo musisz nabrać energi - odezwał się Niall
- Jedźcie sami. Obiecuje że wrócę do domu na noc. Zostanę tu jeszcze kilka godzin - wyjaśniłem
Poszli po kilku minutach. Napisałem sms'a mamie Aly żeby zmieniła mnie za cztery godziny. Oczywiście się zgodziła. Trzymałem moją dziewczynę za rękę, co jakiś czas całując ją w nią. Lakarz powiedział że podczas upadku, Aly dostała krwotowku wewnętrznego w mózgu. Powiedział również że niedługo wybudzi się ze śpiączki. Za 5 dni jedziemy w trasę po Ameryce. Niestety nie możemy jej przesunąć, więc mam nadzieję że do tego czasu się wybudzi. O 23:00 przyjechał ojciec Aly. Mama nie mogła bo Tom źle się poczuł. Pojechałem do domu. Cały czas bałem się że obudzi się, a mnie tam nie będzie. Kiedy dotarłem do domu chłopcy spali. Poszedłem do pokoju. Wziąłem piżamę i poszedłem wziąść prysznic. Byłem strasznie zmęczony, ale moje myśli krążyły wokół Alyson. Wyszedłem z łazienki.
- Wszystko ok? - usłyszałam czyjś głos
Wystraszyłem się. Na łóżku siedział Harry.
- Wystraszyłeś mnie - usiadłem obok
- Przepraszam - poklepał mnie po ramieniu
- Nadal nic - posmutniałem
- Wkońcu się obudzi - pocieszył mnie
- Oby - położyłem się
Harold wyszedł. Przykryłem się kocem i zasnąłem. Śniło mi się że jestem w krainie marchewek. Na końcu krainy leżała blada Aly, podłączona do kabli. Jedynym ratunkiem było w ciągu minuty zjeść sto marchewek. Nie dałem rady i ona umarła. Obudziłem się strasznie spocony. Spojrzałem na zegarek. Była 12:30.  Zerwałem sie w łóżka.  Dwie godziny temu miałem być w szpitalu. Założyłem czerwone spodnie, białą podkoszulkę w paski, buty, kurtkę, zabrałem kluczyki i zbiegłem na dół. Chłopaki siedzieli przy stole.
- Czemu mnie nie obudziliście? - wziąłem łyk kawy Liam'a
- Ejj - jęknął
- Byłeś tak zmęczony, że nie miałem serca - wyjaśnił Niall
Wybiegłem z domu i wsiadłem do auta. Miałem dziwne przeczucie. Droga do szpitala zajęła mi 15 minut. Tata Aly spał przy jej łóżku. Obudziłem go.
- Przepraszam, chłopaki mnie nie obudzili - wyjaśniłem
- Nic się nie stało - uśmiechnął się - Przyjadę po pracy - dodał
Pocałował córkę w czoło i poszedł. Zdjąłem kurtkę i usiadłem przy łóżku. Złapałem ją za rękę. Poczułem jakby ją ścisnęła. Moje serce zaczęł szybciej bić. Patrzyłem na jej twarz. Otworzyła oczy.

OCZAMI ALYSON

Otworzyłam oczy. Za rękę trzymał mnie jakiś chłopak. Przestraszyłam się. Zabrałam dłoń. Chłopak popatrzył na mnie dziwnie.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam słabo
- W szpitalu. Miałas krwotok wewnętrzny - wyjaśnił - Tak się cieszę że się wybudziłaś kochanie - dodał
Nic nie rozumiałam.
- Kochanie? - zapytałam ze zdziwieniem
- Wiesz kim jestem? - spojrzał na mnie z przerażeniem
Pokiwałam przecząco głową. Chłopak wyszedł, a po chwili wrócił z lekarzem. Oparł się o ścianę.
- Jak się czujesz Alyson? - zapytał lekarz
- Chyba dobrze - odparłam
- Zabiorę Cię teraz na badania - rzekł - Louis proszę zawiadom rodziców Alyson - zwrócił się do chłopaka
Lekarz zawołał pielęgniarki i razem z nimi zabrali mnie na badania.


___________
Sto lat Messi <3. 
Jak wam się podoba. Pewnie mnie nienawidzicie, bo znowu nie są razem, ale nie lubię jak długo jest sielanka. :) 
Jutro kolejny, ale dopiero wieczorem. 

Po obejrzeniu tego, trochę zmieniłam podejście do Cristiano


sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 31


Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam kilka zdjęć moich i Louis'a. Na dwóch się namiętnie całowaliśmy. To była ostatnia noc, poznałam po sukience.
- Nic nie pamiętam - broniłam się
- Mam tego dość. Co chwilę dorabiasz mi z nim rogi - krzyknął
- Nigdy nie przespałam się z nikim za twoimi plecami - podniosłam głos - A może ty mnie zdradziłeś i żeby nie mieć wyrzutów sumienia zwalasz wszystko na mnie ?
- Odbiło Ci ?
- Mówię to co myślę - wzruszyłam ramionami
- A może przespałaś się z Cody'm ? W końcu jesteście tak blisko ze sobą - odparł sarkastycznie
- Ty chyba żartujesz?! Wynoś się. Koniec z nami - wskazałam drzwi
Pokiwał szyderczo głową i wyszedł. Strasznie bolała mnie głowa. Po chwili zjawił się Louis.
- Co się stało? - zapytał
- Zerwałam z Adamem - wyjaśniłam
Wiedziałam że w duchu się cieszy.
- Mogę położyć się w twoim pokoju? - spojrzałam na niego błagalnie
- Jasne - uśmiechnąl się
- Ale obiecaj że nie będziesz spał tam ze mną - odparłam
- Obiecuje - powiedział przez zaciśnięte zęby
Wyminełam go i poszłam na górę. Weszłam do pokoju Lou, rozebrałam się i położyłam się do łóżka. Świetny sylwester. Gapiłam się bezsensownie w sufit. Nie pamiętam kiedy zasnęłam, bo strasznie bolała mnie głowa. Obudziłam się nad ranem. Obróciłam sie w stronę ściany i zobaczyłam śpiącego Louis'a. Był odkryty i NAGI!.
-  Obiecałeś - wyskoczyłam z łóżka
Przebudził się. Był zdezorientowany.
- Położyłem się na kanapie - przykrył się kołdrą - Naprawdę - bronił się
Usłyszeliśmy śmiech na korytarzu. Po chwili drzwi od pokoju się otworzyły i wparowali chłopcy.
- Co was tak bawi? - wrknęłam zakładając sukienkę
- Tak fajnie spał na kanapie, że go rozebraliśmy i zanieśliśmy do ciebie. Zabawnie było patrzeć jak się do niego tulisz - zaśmiał się Harry, a zaraz po nim Zayn
- Idioci ! - krzyknęlam i wyszłam z pokoju
W salonie panował straszny bałagan. Szukałam wzrokiem swojej torebki. Znalazłam ją na fotelu. Zabrałam ją, założyłam buty, płaszcz i wyszłam. Podeszłam do samochodu. Szukałam w torebce kluczyków. Nie było ich. Cholera. ! Z domu wybiegł Louis. Miał na sobie tylko spodnie. Podbiegł do mnie i pocałował.
- Pamiętam caly tamten wieczór - wyszeptał - Ja juz dłużej nie mogę. Kocham Cię - dodał
Tym razem to ja go pocałowałam.
- Ja też Cię kocham - pierwszy raz to powiedziałam
Nasze usta złączyły się czuły pocałunek. Staliśmy tak kilka minut.
- Zobaczymy się później - pocałował mnie ostatni raz
- Nie mam kluczyków - jęknęłam
Tommo wsadził rękę do kieszeni i wyjął z niej kluczyki od mojego auta. Spojrzałam na niego pytająco. Wzruszył tylko ramionami. Wsiadłam do Audi i odjechałam, machając mu na pożegnanie. Zastanawiało mnie jak Cody i Paul wrócili do domu. Nie wypiłam wczoraj dużo, więc mogłam noramlnie prowadzić. Nadal bolała mnie głowa. Całą drogę byłam uśmiechnięta. Wkońcu mogę być z Louis'em i nikt nam w tym nie przeszkodzi. Zaprakowałam przed domem i weszłam do środka. Panowała głucha cisza. Ból rozsadzał mi głowę. Skierowałam się do kuchni. Wziełam jakieś proszki na ból i poszłam do pokoju. Cody spał na łóżku, a obok leżała miska. Ma szczęście ze pusta, bo wszystko by wylądowało na nim. Wziełam dres i poszłam do łazienki. Nawet kąpiel nie pomogła. Ból stawał się coraz silniejszy. Wyszłam z łazienki i poszłam pooglądać tv. Nie było nic ciekawego, więc wróciłam do pokoju by obudzić pijaka.

___________
Rozdział jest krótki, bo.... 
tego dowiecie się później. Następny dodam jutro wieczorem ; )
Który bromance najbardziej lubicie? 
Ja Lilo i Larry ♥

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 29 i 30


29.

- Dziewczyny. Przestańcie - poprosił Lou - Wrócimy przed kolacją - pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi
Czułam się trochę niezręcznie. Przed domem było pełno fanek. Tomlinson dał im autografy, zrobił sobie zdjęcia i wsiedliśmy do samochodu.
- Przepraszam za nie - odpalił i wyjechał z podjazdu
- One mają racje. A przynajmniej Fizzy - zapięłam pas - Nic nie czuję do Adama, a do ciebie tak. Może jednak to dziwne, ale nie wiem... - zawahałam się
- Czyli mnie kochasz? - zacisnął ręce na kierownicy
Milczałam.
- Od powiesz kiedy będziesz gotowa
Do parku jechaliśmy w milczeniu. Bałam się odezwać. Kocham go....ale nie umiem mu tego powiedzieć. Nadal mam obawy że odejdzie kiedy się zaangażuje w związek. Zaparkował przed parkiem. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy w śnieżną drogą. Zapomnieliśmy o rozmowie z auta i świetnie się bawiliśmy. Rzucaliśmy w siebie śniegiem, popychaliśmy się i wygłupialiśmy się.
- Nogi mnie bolą - jęknęłam
- Nie dziwie się. W takich butach - zaśmiał się
- Głupek - udawałam obrarzoną
- No weź - podszedł do mnie - Wezmę Cię na barana - za proponował - Chociaż nie. Jesteś za ciężka - zaśmiał się
- Spadaj - wytknęłam mu język i poszłam przed siebie
Chciał mnie objąć, ale go lekko odepchnęłam i poszłam prosto. Nagle podbiegła do mnie mała dziewczynka.
- On chce żebyś mu wybaczyła - pokazała palcem za mnie - Chyba naprawdę Cię kocha - dodała
Odwróciłam się. Lou klęczał na śniegu z maślanymi oczkami. Zaśmiałam się i podeszłam do niego.
- Za każdym razem jak będę zła, będzie wykorzystywał małe dziewczynki? - zapytałam poważne, a on potwierdził kiwnięciem głowy - Wstawaj - pociągnęłam go za kurtkę
- Czyli już się nie złościsz? - zrobił dzióbek
- Nie, ale masz mnie wziąć na barana - wskoczyłam mu na plecy
Nosił mnie tak przez jakąś godzinę, a potem się zmęczył i usiedliśmy na ławce.
- Pięknie tutaj - przytuliłam się do niego
- Chodźmy coś zjeść - za proponował
Pojechaliśmy do restauracji. Zamówiliśmy steki. Jednak Lou nie był wystarczająco najedzony i zamówił deser, którym mnie karmił. Może to wyglądało jakbyśmy byli parą, ale mi to nie przeszkadzało. Po obiedzie pojechaliśmy do centrum i kupiłam siostrą Tommo prezenty. Lottie kosmetyki, Fizzy perfumy, a bliźniaczką różowe torebki. Do domu wróciliśmy przed 16:30. Kiedy Lou chował prezenty, ja pomagałam jego mamie w kuchni. To świetna i miła kobieta. Przygotowałyśmy razem kolację Wigilijną i poszłam się przebrać. Mojego przyjaciela nie było w pokoju. Pewnie był z siostrami. Założyłam (klik), wyprostowałam włosy, umalowałam się i wróciłam na dół. Wszyscy już czekali. Usiedliśmy do stołu i zjedliśmy wigilijną kolację. Następnie dziewczynki zabrały się za rozpakowywanie prezentów. Bardzo się cieszyły z tych co dostały ode mnie. Tommo kupił Lottie gitarę, Fizzy karaoke, a bliźniaczką automat z gumami i lalki. Wszystkie bardzo się cieszyły. Dziewczyny bawiły się swoimi prezentami, a my siedzieliśmy przy stole.
- Alyson nauczysz mnie czegoś grać? - zapytała Lottie
Usiadłyśmy razem na podłodze i pokazałam jej kilka akordów piosenki "Call me maybe". Szybko załapała i potem sama powtarzała te dźwięki.
- A to dla ciebie - usłyszałam za sobą głos Louis'a
Odwróciłam się i zobaczyłam Tommo trzymającego małe pudełeczko. Uśmiechnęłam się i otworzyłam je. W środku była srebrna bransoletka z napisem "Dream". Pocałowałam go w policzek i podziękowałam. Siedzieliśmy na kanapie, kiedy dziewczynki poprosiły bym ulepiła z nimi bałwana. Zmieniłam buty, założyłam kurtkę, rękawiczki i wyszłyśmy do ogrodu. Rzadko kiedy widywałam śnieg, bo jak każdy wie na Hawajach go nie ma. Ale dwa razy jak byłam mniejsza razem z Cody'm i naszymi rodzinami byliśmy w Alpach. To były nie zapomniane chwile. Wszystkie wspomnienia powróciły. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zabawa z dziewczynkami była świetna. One są naprawdę słodkie. Ulepiłyśmy wielkiego bałwana. Założyłyśmy mu garnek na głowę, jako ręce wbiłyśmy mu patyki, oczy, usta oraz guziczki były z kamieni, a jako nos posłużyła nam marchewka.
- Ej - oburzył sie Tommo
- Jedna marchewka Cię nie zbawi - zaśmiałam sie
- A właśnie że zbawi - podszedł do pani bałwanek, jak nazwały go dziewczynki i zamienił marchewkę na ogórek
- Ale ogórek nie pasuję - bliźniaczki za protestowały
Przykucnęłam przy nich i obie objęłam.
- Myślę, że Pani bałwanek podoba się nowy wygląd. - uśmiechnęłam się
- Wygląda dziwnie - odparła Pheobe
- Nie, ona wygląda wyjątkowo. Jest jedyna w swoim rodzaju. Na pewno każdy Pan bałwanek by się za nią obejrzał - wyjaśniłam
Obie przytaknęły i przytuliły się do mnie, a potem pobiegły do mamy pochwalić się naszym dziełem. Fizzy i Louis także weszli do środka. Usiadłam na tarasie, a obok mnie Lottie.
- Przepraszam - odezwała się
- Za co? - zdziwiłam się
- Za to co mówiłyśmy przy śniadaniu - spuściła głowę
- Lottie nic się nie stało. Po części miałyście rację, ale to nie takie łatwe - przytuliłam ją
- Co mam zrobić żeby chłopak mnie zauważył? - zapytała nieśmiało - Próbowałam wszystkiego. Podrzucam mu karteczki, zaczepiam go, ale on nic - dodała
- Najprostszy sposób to ignorowanie go i za interesowanie się innym - uśmiechnęłam się

30.


- Dzięki. Jesteś wielka - pocałowała mnie w policzek i pobiegła do domu
Nie chciałam tam wchodzić, na tarasie było mi dobrze, pomimo że było zimno. Zrobiło się ciemno. Patrzyłam w gwiazdy. Lubiłam to robić, bo wtedy się odprężałam.
- Zmarzłaś. Chodźmy do środka - usłyszałam głos Louis'a
- Przecież siedzę tu tylko kilka minut - maje wargi zaczęły drżeć
- Kilka? Chyba trzydzieści - wyciągnął do mnie rękę
Złapałam ją i wstałam. Zakręciło mi się w głowie i się zachwiałam.
- Wszystko w porządku ? - podtrzymał mnie
- Tak. Tylko zakręciło mi się w głowie - wyjaśniłam
Weszliśmy do środka. Poszłam od razu na górę i położyłam się do łóżka. Po godzinie przyszedł Louis i położył się obok mnie. Zasnęłam po kilku minutach. Śniło mi się że Cody został porwany i już więcej go nie zobaczę. Obudziłam się z krzykiem. Byłam cała mokra.
- Co się stało? - zapytał wystraszony Lou
- Muszę zadzwonić - sięgnęłam po telefon
Wykręciłam numer Cody'iego. Odebrał po kilku długich sygnałach.
- Słucham? - powiedział zaspanym głosem
- Wszystko w porządku? - zapytałam zdenerwowana
- Tak. A co miało sie stać? - zdziwił się
- Przepraszam że Cię obudziłam, po prostu się bałam o ciebie - było mi głupio
- Aly, nie musisz przepraszać. - odparł - A gdzie ty w ogóle jesteś? Dzwoniłem na domowy, ale nikt nie odbierał - zapytał
- Opowiem Ci jak wrócę na sylwestra. Dozobacznia. Kocham Cię - rozłączyłam się
Przytuliłam się do klaty Tommo i znów zasnęłam, tym razem spokojniejsza. Te kilka dni u rodziny Tomlinoson'a dobrze mi zrobiły. Odprężyłam się i niczym się nie przejmowałam. Dziewczynki są naprawdę urocze, a rodzice i dziadkowie Lou są cudowni. 31 grudnia postanowiliśmy że wrócimy do Londynu, więc dzień wcześniej a właściwie wieczór poszliśmy do klubu trochę się zabawić. Ubrałam się (klik), zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy i wszyłam z łazienki. Louis zaniemówił.
- Uważaj bo Ci stanie - zaśmiałam się
- Pięknie wyglądasz - skomentował
- Dziękuje - uśmiechnęłam sie
Pojechaliśmy do kilku klubów, oczywiście mieliśmy kierowcę. Tańczyliśmy, piliśmy i nie przejmowaliśmy się niczym. Było świetnie. Alkohol dał mi się we znaki i nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się na łóżku, a obok spał Louis. Głowa mi pękała. Zaczęłam budzić mojego przyjaciela.
- Nic nie pamiętam z wczoraj - powiedziałam, kiedy otworzył oczy
- Ja też - wziął łyka wody, która stała obok łóżka
- Która godzina? - szukałam swojego telefonu
Kiedy już znalazłam, zobaczyłam że jest 12:30. Zerwałam się z łóżka.
- Wstawaj. Musimy jechać - pospieszyłam go
Przebrałam się w dres, związałam włosy, umyłam zęby, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy. Strasznie bolała mnie głowa. Efekt picia alkoholu. Zasnęłam po kilku minutach. Śnił mi się znów ten sam koszmar. Obudziłam się strasznie spocona.
- Spokojnie, to tylko sen - uspokoił mnie Louis - Już jesteśmy
Zatrzymał auto. Rozejrzałam się. Faktycznie byliśmy pod moim domem. Ile spałam?. Zabrałam walizkę z bagażnika, pożegnałam sie z Tommo i weszłam do domu. Na wejściu rzucił się na mnie Tom. Wzięłam go na ręce i zaczęłam się z nim kręcić.
- Tęskniłem - pocałował mnie
- Ja też - poczochrałam mu włosy i postawiłam go na ziemi
Następni byli rodzice, potem Paul i Cody. Na końcu Adam. Przytuliłam go i pocałowałam. Cody wziął moją walizkę na górę. Położyłam się do łóżka. Zasnęłam. Znów koszmar, tym razem śniło mi się że siedzę przed telewizorem, oglądam jakiś koncert, ale dokładnie nie widzę i płaczę, a właściwie ryczę.
- Wstawaj - usłyszałam czyjś wrzask
Nie otworzyłam oczu. Nie chciałam. Ktoś zaczął skakać po łóżku. Otworzyłam niechętnie oczy. To był Cody.
- Odbiło Ci - warknęłam
- Szykuj się. Idziemy na imprezę - podniósł mnie
- Jest jeszcze wcześnie - przetarłam oczy
- Za godzinę mamy tam być - zaśmiał się
- CO?! - krzyknęłam i podeszłam do szafy
Otworzyłam ją i wygrzebałam jakieś ciuchy. Zabrałam je i zamknęłam sie w łazience. Wzięłam prysznic, ubrałam się w (klik), zrobiłam makijaż, fryzurę i po jakiejś godzinie wyszłam.
- Wow - powiedzieli równo Paul, Adam i Cody
- Nie podniecać się - zaśmiałam się
Adam przytulił mnie i wyszliśmy. Pojechaliśmy moim autem. Cody prowadził, bo Adam nie chciał mnie puścić. Ciągle się całowaliśmy. Na imprezie było dużo ludzi. Większości nie znałam. Tańczyłam najpierw z Adamem, potem Harry, Liam, Niall, Zayn, Cody, Paul, a następnie przyszedł czas na Louis'a. Dj czyli Malik jak na złość włączył wolną piosenkę. Przytuliłam się do niego.
- Pięknie wyglądasz - szepnął mi do ucha
- Proszę - opowiedziałam szeptem
- Mówię to co myślę - bronił się
Kiedy skończyła się piosenka, poszłam do kuchni się napić. Było przed 00:00. Nalałam sobie kieliszek wódki i wypiłam, potem drugi i trzeci. Do kuchni wszedł Adam.
- Co to ma być? - podsunął mi pod nos telefon


___________
Mam do was pytanie. Chciałybyście żeby Demi i Niall byli parą? 
Ja nie umiem na to odpowiedzieć, ale chyba bym nie chciała. Myślę że ona jest za dużo 'gwiazdką' dla niego. A wy jak sądzicie ? 

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 28


- Co się stało? - zapytał wystraszony
- Zawracaj. Mam 15 mninut. Jedź do centrum handlowego. Szybko - popędziłam go
Wykręcił i szybko skierował się w stronę centrum. Kiedy znaleźliśmy się na parkingu, wyskoczyłam z auta i poprosiłam żeby na mnie zaczekał. Wbiegłam do galerii. Szybkim krokiem weszłam do sklepu. Kierowniczka stała zniecierpliwiona.
- Przepraszam - wysapałam
- Ma pani szczęście już miałam zamykac. - wyjeła z wystawy marchewkę
Nie miałam pojęcia że ona jest taka ogromna. Miała jakieś 170 cm, czyli 10 cm więcej niż ja. Z trudnością wziełam ją pod pachę i wyszłam ze sklepu. Nie zdawałam sobie sprawy że jest taka ciężka. Wyszłam z galerii. Kiedy Lou mnie zobaczył wybuchł śmiechem. Stanęłam na przeciwko niego z prezentem i wzruszyłam ramionami.
- Musiałam ją kupić - wybuchłam śmiechem - Wszystkiego najlepszego - trzymałam ją w górze, by nie zamoczyła się od śniegu
- Jesteś kompletną wariatką - wziął ode mnie prezent i posadził go na tylnym siedzeniu - Ale za to Cię kocham - przytulił mnie
Wiedziałam że nie chodziło mu w tym momencie o przyjaciółkę. W tej sekundzie zrobiło się dziwnie. Odsuneliśmy się od siebie i wróciliśmy do auta. Siedziałam cicho. Przez większość drogi milczałam, chociaż bardzo chcialam coś powiedzieć.
- Przepraszam - wkońcu on się odezwał - Nie powinienem tego mówić - dodał
- Louis wiesz ze nie oto chodzi. Poprostu nie lubię jak wyznajesz mi miłość, a ja muszę Cię odrzucić - posmutniałam
- Dlaczego to robisz? Dlaczego mnie odrzucasz? - nie chciałam tych ptytań
- Bo jestem z Adamem - to nie była cała prawda
- Ale coś czujesz do mnie ? - chciał się upewnić
- Nie wiem. Chyba tak, ale panicznie się tego boje - szepnęłam
Nie zadał kolejnego pytania. Przez resztę drogi, czyli jakieś 30 minut próbowałam zasnąć, żeby nie musieć z nim rozmawiać. Zaparkował pod małym domkiem. Siedzieliśmy chwilę w samochodzie, wkońcu na podwórku pojawiło się pełno osób. Wymusiłam uśmiech i wyszliśmy. Stałam z boku patrząc jak każdy pokolei przytulał Tommo.
- Mamo to moja przyjaciółka Alyson - przedstawił mnie swojej rodzicielce
- Miło mi panią poznać - wyciągnęłam rękę - Mam nadzieję że nie będę przeszkadzać?
- Oczywiście że nie - przytuliła mnie
Po chwili poznałam siostry Lou, dziadka, kuzynów i resztę rodziny. Wzieliśmy bagaże i zanieśliśmy je do pokoju mojego przyjaciela. Jak się okazało nie było tyle miejsca, dlatego musiałam spać z Tommo w jednym pokoju. Przed wszystkimi pokazywałam że nie przeszkadzało mi to, ale jednak miałam wątpliwości. Byłam strasznie zmęczona, więc poprosiłam go żeby przeprosił wszystkich. Zdjęłam ubranie i w samej bieliźnie położyłam się do łóżka, które jak się okazało było bardzo wygodne.

OCZAMI LOUIS'A

Chyba przesadziłem, ale nie mogę ukrywać tego co do niej czuję. Mama ją polubiła i to się liczy. Kiedy położyła się do łóżka, wróciłem do rodziny.
- A gdzie Alyson? - zapytała mama robiąc herbatę
- Była bardzo zmęczona - wyjaśniłem
- Pokłóciliście się? - z mojej twarzy można było wszystko wyczytać
- Nie, tylko powiedziałem coś czego nie powinienem mówić - usiadłem przy stole
Siedzieliśmy wszyscy przy stole w kuchni, jak za dawnych czasów. Pheobe i Daisy siedziały mi na kolanach, prosząc bym opowiedział im o koncertach i fankach. Wiedziałem że rano będą stały pod domem. Kiedy wszystkie moje siostry poszły spać, a reszta rodziny rozjechała się do domów, poszedłem wziąźć prysznic. Muszę z nią rano porozmawiać. Położyłem się na podłodze, przykryłem kocem i zasnąłem. Ktoś zaczął szapać moje ramię. Otworzyłem oczy i ujrzałem Alyson w samej bieliźnie. Był ranek.
- Dlaczego spałeś na podłodze? - spytała kiedy się podniosłem
- Nie chciałem żebyś czuła się niezręcznie - usiadłem obok niej na łóżku
- Louis zapomnijmy o wszystkim co wydarzyło się wczoraj. Udajmy że tamtej rozmowy nie było - powiedziała
- Ja nie chcę zapomnieć. Kocham Cie, ale jeżeli ty tak chcesz to tak będzie - uśmiechnąłem sie
- Przepraszam ze tak szybko się ulotniłam wczoraj. - wstała i podeszła do walizki
- Wszyscy to zrozumieli - usłyszeliśmy piski za oknem - Pokażę Ci dzisiaj Doncaster, więc ubierz się ciepło - poleciłem
Zabrałem swoje ciuchy i poszedłem do łazienki.

OCZAMI ALYSON

Nie chcę żeby spał na podłodze, to wkońcu jego łóżko. Fanki dawały o sobie znać. Wyjełam z walizki ciuchy i założyłam je (klik). Rozpuściłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Lou akurat wyszedł z łazielki.
- Zapomniałam - klepnęłam się w czoło - Wszystkiego najlepszego - rzuciłam mu się na szyję
- Dziękuje - przytulił mnie
- Chcesz mi pokazać miasto? A kto pomoże twojej mamie ? - zapytałam
- Dziewczynki kochają pomagać. My zrobimy jutro obiad - wyjaśnił
- Umiesz gotować? - zdziwiłam się
- Nie, ale zgaduję że ty tak - zaśmiał się
- Masz rację - wytknęłam mu język
Zeszliśmy na dół. Wszyscy złożyli Tommo życzenia, podarowali prezenty i usiedliśmy do stołu.
- Bardzo przepraszam że wczoraj zniknełam, ale byłam zmęczona - odezwałam się
- Nic się nie stało - mama Lou uśmiechnęła się do mnie słodko
- Będziesz z Louis'em? - zapytała jedna z bliźniaczek chyba Daisy
Spojrzeliśmy po sobie.
- Nie, Daisy. Aly to tylko moja przyjaciółka. - powiedział ze sztucznym uśmiechem Lou - A poza tym Alyson ma chłopaka - dodał
- Szkoda - powiedziała Pheobe
- Pasujecie do siebie - dopowiedziała Lottie
- Dziwne. Czemu jesteś z tym chłopakiem, skoro patrząc na naszego brata masz iskierki w oczach - uśmiechnęła się Fizzy
Spuściłam wzrok. Czułam że się czerwienie.


__________________
A oto kolejny rozdział. Wczoraj Niall i Josh robili twittcam'a, a dziś Liam i Andy, ale ja oczywiście byłam w szkole. A wy oglądałyście ? 


niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 27


- Przepraszam, ale za godzinę jadę do Liverpool'u do dziadków na święta - powiedział ze skruchą
- W takim razie dam Ci prezent teraz - wyciągnęłam z szafy koszulkę i podałam mu ją - Wesołych świąt - dodałam
- Ale ja nie mam dla ciebie prezentu - był zdziwiony
- To nic - pocałowałam go
- Dziękuję - uśmiechnął się
Całowaliśmy się chwilę, ale potem Adam musiał się zbierać. Czyli święta spędzę samotnie. Mi pasuję. Zawsze lubiałam być sama niż w większym towarzystwie. Było trochę późno, więc przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. W nocy czułam jak Cody kładzie się obok mnie. Pewnie znowu się z kimś miział. Fuuu.. No ale nie wyrzuce go z łóżka. Śniło mi się że Louis śpiewa tylko dla mnie. Taki prywatny koncert i że pod koniec się całujemy.
- Alyson śpiochu wstawaj - usłyszałam dobrze mi znany głos
Otworzyłam oczy. Nade mną stał Cody.
- Co ty się tak uśmiechasz? - był ciekawy - Czyżby Ci się Tomlinson śnił ? - dodał
- Weź nie żartuj - podniosłam się - Po co mnie obudziłeś ?
- Bo za 10 minut wyjeżdżam, a twoi rodzice za 30 minut - wyjaśnił - Chciałem Ci to dać i życzyć wesołych świąt - położył na łóżku duże pudło
- Jak to schowałes wczoraj ? - zapytałam ze zdziwieniem
- Kupiłem to wcześniej i  przechowywałem u kolegi - wyjaśnił
Zdarłam papier prezentowy i otworzyłam pudło. Była w nim nowiutka gotara. Uwiesiłam mu się na szyji.
- Dziękuję - pocałował go - Kocham Cię - dodałam
- Nie ma za co. Też Cię kocham - przytulił mnie
- A teraz ja - podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wielką torbę
Podałam ją przyjacielowi, a on powoli ją otworzył. Kiedy zobaczył swój prezent, na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, a jego oczy rozpromieniały.
- Jesteś cudowna - po raz kolejny mnie przytulił
Kiedy Cody już pojechał i rozdałam wszystkim prezenty, rodzice poprosili bym wyszła z nimi przed dom.
- To jest twój prezent na urodziny i święta - powiedział tata zakrywając mi oczy
Nic nie widziałam. Usłyszałam skrzypienie drzwi i zimny podmuch wiatru. Po chwili tata zdjął swoje ręce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam białe Audi tt
Skakałam ze szczęścia. Podziękowałam im całusami i pobiegłam do samochodu. W środku wszystko było wyłożone białą skórą.
Byłam tak szczęśliwa że zaczęłam płakać. Wyszłam z auta, delikatnie zamykając drzwi i jeszcze raz przytuliłam rodziców. Wiedziałam że mój uśmiech sprawia im przyjemność, bo dość długo go nie widzieli. Kiedy już pojechali i zostałam ze swym szczęściem sama, zadzwoniłam do Hazzy, bo chciałam przed ich wyjazdem dać im prezenty. Odebrał po kilku sygnałach.
- Cześć - przywitał się
- Hej. Jesteście w domu? - zapytała 
- Właśnie weszliśmy. Byłem z Niall'em odwieźć dziewczyny na lotnisko - wyjaśnił 
- Mogę wpaść na kilka minut ? - wolałam zapytać 
- Jasne. Przyjechać po ciebie ? - zaproponowal 
- Nie trzeba. Niedługo będę - rozłączyłam się 
Pobiegłam do pokoju. Wyjełam wszystkie prezenty i stanęłam przed szafą, zastanawiając się co mogę założyć. Ponieważ pojadę moim cudownym prezentem, nie muszę ubierać się grubo. Jednak to nie ułatwiło mi sprawy. W końcu zdecydowałam się na (klik). Zabrałam telefon, kluczyki, które wcześniej dali mi rodzice, portfel, prezenty i klucze od mieszkania. Zamknęłam dom, wsadziłam torby do bagażnika i wsiadłam do autka. Wyjechałam z podjazdu i ruszyłam w stronę posiadłości One Direction. Włączyłam muzykę na full i zaczęłam śpiewać. Moje życie układało się coraz lepiej. Zaparkowałam pod ich domem, wyjełam prezenty, zamknęłam auto i zapukałam do drzwi. Słyszałam za nim krzyki. Prawdopodobnie się przepychali żeby mi otworzyć. Wkońcu drzwi się uchyliły, a przed nimi stało pięciu rozbawionych chłopaków. Weszłam do środka, ale czwórka z nich wymineła mnie i stanęła na mrozie, patrząc z zachwytem na mój samochód. 
- Serio?! Samochód ważniejszy ode mnie? - wziełam się pod boki 
- Niee - wrócili do środka
- Przyjechałam tylko dać wam prezenty i życzyć Wesołych Świąt - wyjaśniłam 
Rozdałam im prezenty i przytuliłam pokolei. Najbardziej ucieszył się Niall'er. Skakał jak oszalały, a potem pobiegł do kuchni po chipsy. Ta koszulka była chyba stworzona z myślą o nim. 
- Teraz możecie go zobaczyć - rzuciłam kluczyki Malik'owi 
Liam, Harry, Zayn i Niall rzucili się do wyjścia.
- Horan - zatrzymałam blondyna - Bez chipsów - zabrałam mu je - Oddam Ci je jak wrócicie - dodałam widząc jego smutną minkę
Zostałam sama z Louis'em, który nie był zainteresowany samochodem. Usiedliśmy w salonie.
-  Czemu tu taki bałagan ? - zapytałam wskazując ubrania na podlodzę 
- Właśnie się pakujemy - wyjaśnił - Jadę do Doncaster, a ty jak spędzasz święta? 
- Rodzice, Paul i Tom pojechali do Bradford do dziadków, Cody do ojca, a Adam do rodziny, więc spędzam je sama - odparłam 
- Może wybierzesz się ze mną? - zaproponował 
- Nie chcę robić problemu - rzekłam 
- Nawet nie wiesz jak bardzo dziewczynki się ucieszą że przyjechałem z jakąś dziewczyną - uśmiechnął się - Nawet jeśli jest ona tylko moją przyjaciółką - dodał kiedy się skrzywiłam 
- Dziewczynki? 
- Mam cztery siostry. Lottie, Felicity i bliźniaczki Daisy i Pheobe - wtajemniczył mnie 
- No nie wiem... - zawachałam się 
- No proszę - zrobił maślane oczka 
- No ok, przyjedź po mnie o 17:00 - wstałam - To dozobaczenia - ruszyłam w stronę auta
Chłopaki w środku przepychali się i krzyczeli. Otworzyłam drzwi od strony kierowcy.
- Wypad - zarządził Louis 
Wyszli smutni.
- Niezła bryka - skomentował Hazza
- Dzięki. Prezent urodzinowy - wsiadłam do samochodu
Pomachałam im i odjechałam. Fajnie że Louis zaprosił mnie do swojego rodzinnego miasta. Kiedy dotarłam do domu była dopiero 15:30. Poszłam do łazienki i wlałam sobie wody do wanny. Puściłam muzykę i weszłam do ciepłej wody z pianą. Prawdopodobnie usnęłam, bo obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była 16:58. Co?! Siedziałam w wannie półtorej godziny?!. Zawinełam się w ręcznik i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Tommo do środka. 
- Gotowa? - zapytał 
- Prosze daj mi 15 minut - zrobiłam słodkie oczka 
- No dobra - usiadł w salonie na kanapie
Poszłam szybko do pokoju. Wyjełam walizkę spod łóżka i wpakowałam do niej trochę ubrań, bo nie wiedziałam własciwie ile tam będę. Zapiełam walizkę i ubrałam się w (klik). Wysuszyłam włosy i wróciłam do Louis'a. 
- Ile razy dziennie się przebierasz? - spojrzał na mnie 
- Odczep się - pokazałam mu język
Napisałam mamie karteczkę ze wszystkimi informacjami, gdzie jestem i tak dalej. Lou wziął moją walizkę, oczywiście narzekając przy tym że jest strasznie ciężka i wpakował ją do bagażnika. Wsiadłam do auta i zapiełam pasy. Po chwili dołączył do mnie Tomlinson. W czasie drogi ciągle się śmialiśmy. Wyjeżdżaliśmy już prawie z Londynu, kiedy mój przyjaciel zapytał.
- Wziełaś marchewki?
O nie.! Zapomniałam odebrać prezent dla niego.
- Zatrzymaj się ! - krzyknęłam, a on nacisnął na hamulec


______________
Podoba wam się? Zbliżam się do końca. :) Jedna z was pytała kiedy Lou i Aly będą razem.
Teraz będzie dużooo akcji z nimi. Jednak potem będzie znowu kryzys. 
Ale zdradzę wam że niedługo będą razem, ale bardzo krótko, bo coś się stanie... 
Ale Polacy zawalili mecz...  i tak jestem z nich dumna. 
Harry i Zayn mają nowe tatuaże. Jak wam się podobają.?
Harry:

Zayn:




piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 25 i 26

25.

Poszliśmy do kuchni, tam ich nie było. Usłyszalam ciche śmiechy na górze. Wbiegliśmy tam. Zobaczyłam jak Sara klei się do Styles'a. Szybko ją odciągneła.
- Hazza idioto! Co ty robisz? - krzyknął Lou
- Ej, zostawcie nas. Chcemy się pobawić - Sara się oburzyła
- Nie będziecie się bawić. On ma dziewczynę - wyjaśniłam
- Złaź na dół - Tomlinson popchnął przyjaciela w stronę schodów
Sara była tak pijana że położyłam ją u siebie w pokoju i wróciłam na dół. Harry i Louis byli w kuchni. Poszłam tam. Tommo wylał na przyjaciela zimną wodę.
- Powalił Cię - oburzył się Harry
- To Ciebie powaliło. Dostawiasz się do jakiejś laski? - warknąłam - Tak nie naprawisz związku z Gusią - dodałam nieco łagodniej
- Kurwa - przeczesał mokre włosy
Wróciliśmy do reszty. Dalszą część imprezy spędzłam na kanapie pilnując naszego lowelasa. Wszyscy świetnie się bawili. Około czwartej nad ranem wszyscy usnęli, tylko nie ja. Wyłączyłam muzykę i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawe i usiadłam przy stole.
- Mogę się dosiąść? - usłyszałam za sobą głos
Aż podskoczyłam. Obejrzałam się do tyłu. No tak mogłam się domyśleć. To był Louis. Nadal nie miał na sobie koszulki. Lubię jego ciało.
- Jasne - uśmiechnęlam się
- Jesteś szczęśliwa z Adamem ? - zaskoczyło mnie to pytanie
- W sumie to tak - upiłam łyk kawy
- To dobrze - widziałam że jego uśmiech jest wymuszony - Ostatnia noc była naprawdę cudowna - dodał
- Pamiętaj że jesteśmy przyjaciółmi - szepnęła
- Pamiętam - zacisnął zęby - Jednak nie umiem odpowiedzieć sobie na jedno pytanie - spojrzał mi w oczy
- Jakie?
- Dlaczego nie chcesz ze mną być? - dotknął mojej dłoni - Coś ze mną nie tak?
- Nie. Jesteś doskonały - cofnęłam rękę - Tu chodzi o mnie. Boję się że jak będziemy razem, wszystko będzie świetnie, a potem odejdziesz - wyjaśniłam
- Aly nigdy tego nie zrobię - podszedł i mnie przytulił
- Wiem, ale nigdy nie będę miała pewności - łzy zaczęły spływać mi po policzkach
- Nie lubię kiedy płaczesz - otarł moje policzki
- Chodźmy spać - uwoliłam się z jego uścisku
Poszłam na górę. Weszłam do pokoju Tom'a i położyłam się na łóżku. Co prawda było trochę małe i wystawały mi nogi, ale jakoś zasnęłam. Kiedy się obudziłam za oknem było już widno. Poszłam do swojego pokoju. Sara nadal spała. Wyjełam z szafy koszulkę Cody'iego i założyłam ją. Na ekranie laptopa wyświetliła się 12:15. Zeszłam na dół. Wziełam worki na śmieci i zaczęłam sprzątać. Hazza się obudził. Rzuciłam mu jeden worek.
- Pomóż mi - poprosiłam
Kiedy ogarneliśmy cały domu, wszyscy się obudzili. Zrobiłam dla każdego kawę na pobudzenie.
- Co się wczoraj stało? - zapytała Sara
- Lepiej żebyś nie wiedziała - uśmiechnęłam się
- Ja się zbieram - odezwał się Hazza
- Kup jej różę - poleciłam
Kiedy Styles pojechał do Gusi wszyscy zaczeli się zbierać.
- Teraz ja zapraszam na imprezę. W sylwestra wyprawiam urodziny - oświecił na Louis
Kiedy pożegnałam już wszystkich, położyłam się zmęczona na kanapie. Paul poszedł do El, a Adam musiał coś załatwić na mieście,
- Cody - zawołałam
- Coś się stało? - zapytał zbiegając po schodach
- Zrobisz coś dla mnie? - zrobiłam maslane oczka
- Ta, ale co?
- Zrób mi masaż stóp - wyciągnełam w jego stronę nogę
Cody usiadł w drugim końcu kanapy i zaczął mi robić masaż. Tego mi brakowało. Zawsze był świetny w masażach. Trochę bolała mnie głowa, więc się zdrzemnęłam. Śniło mi się że ktoś mnie popchnął i spadłam na podłogę. Otrząsnęłam się i poszłam do siebie. Dom był pusty, a ja nie miałam ochoty nic robić. Napuściłam sobię wody do wanny i weszłam do niej. Leżałam tam jakieś dwie godziny, a potem do łazienki zaczął dobijać się Cody. Owinełam się ręcznikiem i wyszłam.

26.
- Co chciałeś? - zapytałam kładąc się na łóżko 
- Za dwa dni święta, może pojedziemy na zakupy? - zaproponował
- Daj mi 10 minut - poprosiłam
Kiedy mój przyjaciel wyszedł, ubrałam szybko (klik) i zeszłam na dół. Zabrałam pieniądze i poszliśmy. Przez całą drogę milczałam. Czułam się bardzo dziwnie. 
- Aly wszystko wporządku? - zapytał troskliwie
- Nie wiem - poruszyłam ramionami - Trochę mnie głowa boli - dodałam
- Może wrócimy? - przystanął 
- Nie. Tylko mnie przytul - poprosiłam 
Zrobił to co kazałam. Weszliśmy do centrum wtuleni w siebie. Znów czułam się bezpieczna w jego ramionach. Chodziliśmy po sklepach szukając odpowiednich prezentów. Po jakiejś godzinie kupiłam mamie srebną bransoletkę, tacie zegarek, Tom'owi elektryczne autko, Paul'owi bokserki z napisem "Dziś będę twoim hydraulikiem", Adamowi koszulkę supermen'a, Niall'owi koszulkę z napisem "I'm always hungry", Harremu różową czapkę, Zayn'owi lusterko, Liam'owi widelce, Nicole wisiorek i Louis'owi koszulkę w paski oraz szelki.
- To się rozdzielamy - zarządził Cody 
- Za 30 minut w kawiarni - pocałowałam go w policzek i poszłam w swoją stronę 
Nie miałam pojęcia co mogę kupić mu na prezent. Weszłam do sklepu sportowego i zobaczyłam błysk. To był znak. Podeszlam bliżej półek i ujrzałam piłkę Fc Barcelony i koszulkę Messi'iego. To było to. Wybrałam odpowiedni rozmiar i poszłam do kasy. Za ladą stał chłopak może trochę starszy ode mnie.
- Interesujesz się piłką? - zapytał 
- Tak, ale to nie dla mnie - wyjaśniłam wyciągając pieniądze
- Twój chłopak napewno się ucieszy z takiego prezentu - przyjął gotówkę 
- To dla przyjaciela - uśmiechnęłam się 
- To może dasz mi swój numer telefonu - wręczył mi zapakowany prezent
Zaśmiałam się. 
- Nie powiedziałam że jestem wolna. - zabrałam zakupy i wyszłam 
Słodki, ale nie w moim typie. Zanim ruszyłam do kawiarni schowałam prezent Cody'iego głęboko do torby. Przechodząc koło sklepu z pluszakami zauważylam na wystawie wielką marchewkę, od razu pomyślałam o Tommo. Weszłam do środka, szukając wzrokiem kogoś z obsługi, natrafiłam na kierowniczkę. Podeszłam do niej. 
- Przepraszam bardzo, czy ta mrchewka na wystawie jest do kupienia? - zapytałam 
- Niestety nie - odparła 
- Muszę ją mieć. Zapłacę każde pieniądze - zrobiłam słodkie oczka 
- Nie moge jej sprzedać. Bardzo mi przykro - rzekła 
- Proszę - błagałam - To dla mnie bardzo ważne - dodałam 
- No dobrze sprzedam ją za 100 funtów, ale odbierze ją pani dopiero jutro - wyjaśniła 
- Doskonale - ucieszyłam się 
- Jutro 15 minut przed zamknięciem sklepu - powiedziała dokładnie
Zapłaciłam za marchewę i wyszłam zadowolona ze sklepu. Stanęłam przed wystawą, pomachałam do warzywa i powiedziałam że wrócę jutro. Szybkim krokiem poszłam do kawiarni. Cody już siedział. Zamówił mi gorącą czekoladę. 
- Znalazłam świetny prezent dla Lou - o mało nie zaczęłam skakać ze szczęścia
- Przecież już mu kupiłaś - zdziwił się 
- No wiem. Ale nie mogłam się powstrzymać - upiłam łyk gorącego napoju 
- Ciebie puścić na zakupy - zaśmiał się - Aly... - posmutniał 
- Coś się stało? - zapytałam 
- Wiem że myślałaś że spędzimy te święta razem, ale muszę jechać do ojca. Wyprowadził się z Doncaster do Menchester'u. - powiedział szeptem 
- Oj, ty mój czubku - usiadłam mu na kolanach - Nie jestem zła. - pocałowałam go w policzek - Ale sylwestra spędzimy razem u Tommo - poruszyłam brwiami 
- Jasne - uśmiechnął się 
Po upływie następnych dwóch godzin wróciliśmy do domu. Schowałam wszystkie pakunki i poszłam do salonu. Rodzice już wrócili. Usiadłam na fotelu i zaczęłam czytać gazetę. Cody kilka minut po powrocie do domu dostał sms'a i wyszedł. 
- Alyson w święta jedziemy do  Bradford do dziadków - powiedział tata 
- Ok, to jedźcie - odpowiedziałam bez namiętnie 
- Jedziesz z nami - dodała mama 
- Nie jestem gotowa. No wiecie niby jestem w dobrych stosunkach z Paul'em, ale nie chce ich na razie pozać - wyjaśniłam 
- Ale nie zostawimy Cię tutaj samej - odezwała się troskliwie moja rodzicielka 
- Nic mi nie będzie. Dobrze mi zrobi takie kilka dni samotności - uśmiechnęłam się 
- Jak chcesz - rzekł ojciec 
Po godzinie czytania nudnej gazety dostałam sms'a od Adama : Będę za 10 minut. Musimy pogadać x. Zrobiłam sobię herbatę i czekałam na niego. Po kilku minutach przyszedł. Poszliśmy do mnie do pokoju. Położyłam się na łóżku.



czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 24


Droga do ich domu zajeła mi jakieś 30 minut, bo było zimno. Lou otworzył mi prawie natychmiast. Weszłam do środka. W salonie panował straszny bałagan. Rozebrałam się z kurtki i butów i poszłam za nim do kuchni.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam, chociaż wiedziałam o co chodzi
- Wiedziałaś że Eleanor spotyka się z Paul'em? - spojrzał na mnie
- Dowiedziałam się dzisiaj jak wróciłam ze szpitala - wyjaśniłam - Nie byłam z tego zadowlona. Spotkałam się z nią w Milkshake City i kazałam jej powiedzieć prawdę - dodałam
- Chyba lepiej żeby była z twoim bratem niż ze mną - podał mi szklankę z sokiem
- Nie jesteś zły? - odparłam
- Kiedy mi to wszystko powiedziała, byłem wściekł, ale mi przeszło - uśmiechnął się
Poszliśmy do salonu. Tommo szybko obarnął wszystko i usiedliśmy na kanapie. Wyłączyłam telefon by nikt nam nie przeszkadzał.
- A chłopaki gdzie ? - byłam ciekawa
- Liam i Dan gdzieś pojechali, Harry i Niall zabrali dziewczyny na coś tam i będą nocować u nich, a Zayn śpi u Nicole, bo jej rodziców nie ma - wyjaśnił
- A ty? - podkuliłam nogi
- Co ja.? Ja zostałem sam jak palec, dlatego napisałem do ciebie - wyszczerzył się
Gadaliśmy przez jakieś cztery godziny o mnie, o nim, o moim związku i o wszystkim innym.
- Muszę już wracać - odezwałam się
- Zostań, proszę. Nie chce być sam - zrobił słodką minkę - Będę grzeczny - dodał
- No dobra - zgodziłam się
Usiedliśmy przytuleni na dywanie przed kominkiem i okryliśmy się kocem. Wtuliłam się w tors Tommo i zasnełam. Śniły mi się jakieś laski którę krzyczą na jakimś koncercie, a ja płaczę przed telewizorem. To było dziwne. Obudziły mnie jakieś gwizdy. Otworzyłam oczy, Lou jeszcze spał.
- Uuuuu - znów gwizdy
Przetarłam oczy i spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam Harry i Niall. Obudziłam Louis'a.
- Co jest? - zapytał zaspany
- A to dlatego chciałeś zostać, żeby trochę narozrabiać - zaśmiał się Hazza
Spiorunowałam go wzrokiem.
- Co wy tu do cholery robicie - warknął mój przyjaciel - Mieliście wrócić o 13:00 - dodał
- Stary, masz zegarek. ? - zapytał Horan - Jest już 14:30
- Co?! - aż z wrażenia podskoczyłam - Muszę iść - skierowałam się do wyjścia
- Dzięki - usłyszałam ciche slowa Lou do chłopaków.
- Przyjdzcie dzisiaj o 20:15 do mnie. Robię imprezę - rzuciłam pośpiesznie i wyszłam
Włączyłam telefon. Miałam 20 nieodebranych połączeń od Adama. Pewnie się martwił. Dotarłam do domu po 15 minutach biegu. Byłam strasznie zmęczona. Weszłam do środka. Paul, Cody i Adam chodzili po całym domu.
- Gdzieś ty była - krzykneli na mój widok
- Zasiedziałam się u ... - spojrzałam na Adama - u koleżanki - skitowałam - Przepraszam - dodałam
- Ważne że nic Ci nie jest - Cody mnie przytulił
- Zacznijcie przygotowywać dom do imprezy, ja pójdę się przebrać i zadzwonię do Sary. Poszłam do pokoju. Wziełam prysznic, założyłam ( klik), umalowałam się i zadzoniłam do Sary.
- Hej - odebrała po pierwszym sygnale
- To co wpadniesz dzisiaj? - zapytałam siadając na łóżku
- Jasne, a mogę zabrać siostrę ? - spytała
- No spoko, znajdzie się jakiś silgiel dla niej - zaśmiałam się
- To pa - rozłączyła sie
Połozyłam telefon na biórku i zeszłam na dół. Chłopaką opadly kopary.
- Wyglądasz...wow - powiedział Cody
- Dzięki - poruszyłam brwiami
- Jesteś piękna - szepnąl mi do ucha Adam
- A ja dopisze się do Cody'iego - odezwał się Paul
- Co już zrobiliście ? - zapytałam
- Nie widać - oburzył się mój braciszek
Rezejrzałam się dookoła. Na stołach stał alkohol i przekąski.
- Wy tylko o jednym - zaśmiałam się - A co z muzyką?
- Przecież będzie na żywo - odparł Cody
- Wątpie żeby któryś z One Direction był w stanie zaśpiewać coś, - wyciągnęłam z szafki płyty
Wybraliśmy muzykę i usiedliśmy na kanapie. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Była 20:10. Kurczę, ale on dokładni. Cody włączył sprzęt, a ja poszłam otworzyć drzwi. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam uśmiechnętego Lou, Zayn'a i Niall'a. Harry stał z tyłu za Alex i Nicole. Wpuściłam ich do środka witając się z każdym buziakiem w policzek. Cody i Adam odrazu poczęstowali każdego piwem. Pociągnęłam Hazze do kuchni.
- Co się stało? - zapytałam
- Nic - spuścił wzrok
- Harold, gadaj - podniosłam ton głosu
- Pokłóciłem się z Gusią - wydusił z siebie
- O co? - zdziwiłam się, bo wyglądali jak idealna para
- Bo jakiś koleś się do niej przyczepił. Ona twierdzi że to tylko kolega z zajęć - wyjaśnił
- Kurczę, Hazza. To napewno tylko kolega. Jak możesz być w takim momencie zazdrosny?! Przecież niedługo jedziecie w trasę - rzekłam - Jutro masz do niej jechać i ją przeprosić - dodałam
- Ale...
- Żadnego ale. Teraz idziemy się zabwić - pociągnełam go do salonu
Wszyscy tańczyli i się wygłupiali. Po 15 minutach znów rozległ się dwonek. Pobiegłam otworzyć. To była Sara i jej siostra.
- Cześć - przywitała się Sara - To moja siostra Eliza - przedstawiła blondynkę
- Hej - uśmiechnęłam się - Jestem Alyson - podałam rękę
Przedstawiłam wszystkim nowe znajome. Impreza była świetna. tańczyłam z Adamem i Lou na zmianę. Eliza z Cody'm i Adamem. Kiedy wszyscy byli już trochę pijani, tylko nie ja i Tommo. Ja nie mogłam ze względu na głowę, a Lou sama nie wiem dlaczego. Marchewkowy zaproponował żebyśmy zagrali w "Rozbieranego króla ciszy". Kto się pierwszy zaśmiał, ten coś zdejmował. Nasz kochany Tomlinson utrudniał nam grę, bo co chwila robił głupie miny, przy czym rozśmieszał każdego. Ja byłam najbardziej wytrzymała. Harry został w samych bokserkach, tak samo jak Zayn, Niall, Cody i Adam. Alex, Eliza i Sara zostały w samej bieliźnie. Ja zdjełam tylko bluzkę i buty, a Louis koszulkę. Do końca imprezy nie mogliśmy założyć spowrotem ciuchów. Siedziałam na fotelu pijąc piwo. Szukałam nowej koleżanki ze szpitala wzrokiem.
- Widziałaś Harrego? - usłyszałam za sobą głos marchewkowego
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Czekaj, czekaj. Nie ma też tu Sary - podniosłam się szybko z fotela


__________________
W jakim momencie skończyłam...jej. Mam nadzieje że nie jesteście źli :D 
Dzisiaj mecz Irlandia - Hiszpania, ale będzie się działo. 
Nie chcę nikogo faworyzować, ale Hiszpania chyba wygra... 
Oglądałyście wczoraj "Kolejno odlicz, czyli naj w ostatnich miesiącach" na Vivie? 
Ale zjechali 1D. Chyba nie wiedzą jak oni do tego wszystkiego doszli. 


środa, 13 czerwca 2012

Przepraszam

Nie chodzi o moje opowiadanie, ale o mojej siostry. A konkretnie o to. Jeśli któraś z was je czytała, to przepraszam, bo już więcej na tym blogu nie będzie rozdziałów, przez moją głupotę. Moja siostra, która prowadziła owego bloga nie zapisała sobie e-mail'a, a ja usunęłam całą historię z komputera razem z e-mail'ami. Prosiłam ją aby założyła coś w stylu drugiej części bloga, ale ona nie chce. Bardzo was przepraszam. Spróbuję ją namówić, ale nie wiem czy to pomoże. Chyba że namówicie ją na kontynuowanie tego bloga, poprzez komentarze pod tym postem lub możecie napisać do niej na tt : @Gusia_Fradczak.

wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 23


- Przepraszam - szepnął
- To był wypadek. Nie zrobiłeś tego specjalnie. - odparłam
- Miałaś rację. Chciała mnie tylko wykorzystać. Miała innego na boku - spojrzał na mnie zapłakanymi oczami
- Nie, nie miałam. Tu nie chodzi o to kto ma rację. Kocham Cię i nie chce żebyś cierpiał - przytuliłam go
- Ja też Cię kocham. Przepraszam, że nie myślałem o tobie - wyszeptał
- Kiedy mogę wyjść? - zapytałam
- Wiedziałem że o to spytasz - zaśmial się - Już dziś możesz - dodał
- Super - ucieszyłam się - Sara kiedy wkońcu Cię stąd wypuszczą? - zwróciłam się do nowej koleżanki
- Myślę że może jutro - odparła
Poruszyłam brwiami.
- Twoja opiekuńcza mama zgodzi się na to żebyś poszła na imprezę? - zapytałam
- Można jej powiedzieć że idę na "Piżama Party" - zaśmiała się
- Pewnie zastanawiasz się dlaczego nie ma tu Lou - powiedział Cody - Nie odwiedzał Cię, bo wiedział że ja tu będę. Trochę się pokłóciliśmy - skrzywił się
- I co ja mam z wami zrobić? - wkurzyłam się - Musicie się pogodzić - dodałam
- Jak każesz księżniczko - zaśmiał się
Mama przywiozła mi ciuchy. Założyłam (klik), pożegnałam się z Sarą i razem z rodzicami, Adamem i Cody'm pojechałam do domu. Paul musiał zostać z Tom'em. W aucie siedziałam cały czas przytulona do Adama.
- O jakiej imprezie mówiłaś ? - zapytał mój przyjaciel
- Jaka impreza? - powtórzyła moja mama - Żadnych imprez - pogroziła
- Mamo uspokój się. Nic mi nie będzie. Chcę się trochę rozerwać. - odparłam - Myślałam żeby zrobić imprezę, dla wszystkich. Zaproszę chłopaków, Sare, Nicole, Dan, Gusie i Alex - zwróciłam się do Cody'iego
Poruszył śmiesznie brwiami. Kiedy weszłam do domu, Tom rzucił się na mnie. Przytuliłam go i pocałowałam, a potem przywitałam się z Paul'em. Poszłam położyć się do łóżka. Pochwili ktoś zapukał.
- Proszę - jęknełam
Do pokoju wszedł Paul.
- El powiedziała Louis'owi? - zapytałam kiedy usiadł obok mnie
- Jeszcze nie - skrzywił się
- Paul, miała z nim porozmawiać. Jeśli tego nie zrobi, ja mu to powiem - zdenerwowałam się
- Jest jeszcze coś - zaczął - Co byś robiła gdybym się z nią spotykał - dodał niepewnie
- Zwariowałeś! - krzyknęłam - Louis to mój przyjaciel, a jego dziewczyna doprawia mu rogi z moim bratem - nie zmieniłam tonu
- Nie denerwuj się - poprosił
- Jak mam się nie denerwować - warknęłam - Zadzwoń do niej. Za 15 minut ma być w Milkshake City
Zrobił to o co poprosiłam. Zeszłam na dół.
- Adam idziesz ze mną? - zapytałam
- Jasne. A gdzie? - spytał
- Idę porozmawiać z El. Potem możemy iść na spacer - wyjaśniłam
Założyliśmy kurtki, buty, czapki i poszliśmy na spotkanie. Przez całą drogę trzymaliśmy się za ręce.
- Nie boli Cię głowa? - zapytał troskliwie
- Nie. Wszystko w porządku - uspokoiłam go
Kiedy weszliśmy do lokalu, Eleanor już była. Poprosiłam Adama by poczekał na mnie przy innym stoliku. Dosiadłam się do brunetki i spojrzałam na nią wrogo.
- Kiedy masz zamiar powiedzieć o tym wszystkim Lou ? - zapytałam
- Próbowałam, ale nie mam odwagi - odpowiedziała
- Powiedz mu to dzisiaj, albo ja to zrobię - odparłam
- Dobrze zrobię to - rzekła zrezygnowana
Pożegnałam się z nią i razem z Adamem udałam się na spacer po parku. Przez cały czas czekałam na telefon od Tommo. W sumie z Adamem nie znałam się dobrze i chciałam się dowiedzieć kilku rzeczy o nim. Usiedliśmy na ławce.
- Jak poznałeś się z Cody'm? - zapytałam
- Jak przyleciał z Hawaii do Doncaster, czuł się trochę nie swojo. Wprowadziłem go dokładnie w życie w takim mieście. Po miesiącu zrobił się jakiś dziwny, wychodził tylko wieczorami, nie rzucał się w oczy, a potem mi wszystko wyjaśnił. Przez ten rok staliśmy się dobrymi przyjaciółmi. - opowiedział - Naprawdę straciłaś z nim dziewictwo? - spojrzał na mnie
Zaśmiałam się.
- Tak. Byliśmy ciekawi jak to jest. Ale to było tylko raz, więcej  tego nie powtórzyliśmy. - rzekłam
Gadaliśmy tak jakieś trzy godziny. Zaczął padać śnieg, więc wróciliśmy do domu. Rodzice leżeli na kanapie, Paul'a nie było, Cody bawił się z Tom'em. Zrobiliśmy sobie kawę i siedzieliśmy w kuchni.
- Kiedy chcesz zrobić tą imprezę? - zapytał tata, który pojawił się przed sekundą w kuchni
- Może jutro? - zaproponowałam
- W takim razie zabieram mamę i Tom'a do Disneyland'u - powiedział
- Super - uśmiechnęłam się
Moja kieszeń zaczęła wibrować. Wyjełam teleon i odblokowałam go. Sms od Lou: Możemy się spotkać? Muszę z kimś pogadać.
Aly: Jasne. Jesteś sam w domu?
Lou: Tak.
Aly: W takim razie zaraz będę.
- Niedługo wrócę - zerwałam się z krzesła
- Gdzie idziesz? Jest 17:30 - zapytał Adam
- Niedługo wrócę. Obiecuję - pocałowałam go i wyszłam

_______________
Dzisiaj taki krótki. Mam nadzieję że się podoba. 
Za chwilę Polska gra z Rosją, ale będzie się działo :D 


niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 22



Adam - przyjaciel Cody'iego















Sara Madison - nowa znajoma ze szpitala








OCZAMI LOUIS'A

Byłem nadal zły. Bardziej na siebie niż na Aly. Siedzieliśmy wszyscy w salonie oglądając film, kiedy zadzwoniła komórka Nicole.
- Co?! - wrzasnęła minutę po odebraniu - Już jedziemy - w oczach miała łzy
Rozłączyła się i zaczęła się ubierać.
- Alyson jest w szpitalu. Spadła ze schodów - powiedziała szybko
Zerwałem się na równe nogi. Wziąłem kluczyki i pobiegłem do auta. Po tym jak wsiadła Nicol, Zayn, Niall i Alex ruszyłem. Harry, Liam, Dan i Gusia wziął drugie auto. Jechałem nie patrząc na znaki. Po 10 minutach byliśmy pod szpitalem. Strasznie się bałem. Wyszliśmy z auta i pobiegliśmy do recepcji.
- Gdzie leży Alyson Carter ? - zapytała Nicole
- Obecnie jest na sali operacyjnej - wyjaśniła pielęgniarka - Możecie poczekać przed pokojem numer 215. Najpierw w prawo, a potem w lewo - pokierowała nas
Poszedłem przodem. Przed salą siedziało trzech chłopaków. Nicole mnie zatrzymała.
- Tylko nie rób nic głupiego. Ten trzeci to prawdopodobnie jej nowy chłopak. Opanuj się - szepnęła mi do ucha
Wszystko się we mnie gotowało.
- Co z nią? - zapytał Malik
- Nie wiemy. Trzeba czekać - odezwał się Paul
- Jak to się stało? - zapytała Alex
Wszyscy trzej spojrzeli po sobie.
- No już gadać - ponagliła ich Gusia
Przyglądałem się wszystkiemu z boku. Bałem się że zrobię coś co mnie zdradzi.
- Kłóciliśmy się na dchodach. Wyrwała się i poleciała do tyłu. Próbowałem ją złapać - wyjaśnił Cody ze skruchą
Nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego.
- To wszystko przez ciebie - krzyknąłem
- Lou uspokój się - usłyszałem Nicole
Ktoś zaczął mnie od niego odciągać. Próbowałem go uderzyć, ale nie zdążyłem. Odwróciłem głowę. To Harry mnie trzymał. Wyrwałem się i poszedłem do wyjścia. Usiadłem na ławce i spuściłem głowę. Nie mogłem nic zrobić. Nawet nie wiem w jakim jest stanie. Nie posiedziałem długo sam, bo po chwili przysiadł się do mnie Harry.
- Nie mogę jej teraz stracić - szepnęłem
- Lou ona nie umrze. Wszystko jest już dobrze. Lekarz powiedział że jak tylko się wybudzi może wrócić do domu - powiedział
- Idę jej powiedzieć że ją kocham - wstałem i ruszyłem do szpitala
- Nie, poczekaj - złapał mnie za ramię - Ona potrzebuję Cię jako przyjaciela, zepsujesz wszystko jeżeli wyznasz jej miłość - dał mi radę - Lepiej żebyś nie przychodził w dzień. Jedź do domu. O 23:30 przyjedź a jedna z pielęgniarek Cię wpuści do niej. - dodał
Zrobiłem to co kazł. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Była 21:20. Wziąłem prysznic, wypiłem kawę i zdrzemnąłem się. Obudził mnie dźwięk telefonu. To był sms od Hazzy: Wszyscy już wyszli. Droga wolna. Założyłem dresy, bluzkę w paski, kurtkę i pojechalem do szpitala. Przed kliniką czekała na mnie pielęgniarka. Weszliśmy do środka. Poprosila, abym wyszedł od Aly przed szóstą rano, bo wtedy przychodzą lekarze. Podziękowałem jej i poszedłem do sali mojej ukochanej. Leżała tak spokojnie. Była blada. Jej głowa była obandarzowana. Usiadłem przy łóżku i złapałem ją za rękę. W jej sali leżała jeszcze jakaś dziewczyna. Spała.
- Nie opuszczę Cię - szepnąłem
Siedziałem u mniej co noc. Wychodziłem przed przyjściem wszystkich lekarzy. Harry codziennie zdawał mi relacje z tego co mówili o jej stanie.
*tydzień później*
Spałem trzymając ją za rękę, kiedy poczułem że ją ściska. Otworzyłem oczy. Patrzyła na mnie. Uśmiechnąłem się lekko.
- Cieszę się że wkońcu się obudziłaś - szepnąłem by nie obudzić sąsiadki
- Jak to wkońcu? - zdziwiła się
- Jest 18 grudzień. Byłaś w śpiączce tydzień. Twoi rodzice, Adam, Paul, Cody i chlopaki przychodzili w dzień. Ja bywałem tu co noc, żeby nie wkurzać twojego chłopaka - wyjaśniłem - Będę twoim przyjacielem - dodałem
- Dziękuję - szepnęła
- Wiem że to nie odpowiedni moment, ale o co pokłóciłaś się z Cody'm ?
- Nakryłam go z Morgan w moim pokoju. On nie jest taki jak na Hawajach - powiedziała słabo
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Zasnęła dopiero kiedy miałem wychodzić. Cieszę się że wkońcu się wybudziła.

OCZAMI ALYSON

Wszystko było dziwne. Myślałam że spałam jakieś kilka godzin, a tu cały tydzień. Zasnęlam ponownie kiedy Lou wyszedł. Cieszę się że wkońcu zrozumiał że możemy być tylko przyjaciółmi. Kiedy ponownie się przebudziłam, moja sąsiadka z łóżka obok nie spała.
- Cześć jestem Sara - uśmiechnęła się
- Cześć - uniosłam się lekko - Jestem Alyson - przedstawiłam się
- On musi Cię naprawdę kochać - odezwała się po chwili
- Kto? - niezrozumiałam jej
- No ten chłopak, który co noc tu siedział - wyjaśniła
- Louis to tylko mój przyjaciel - odparłam
- Aha - ucieła - Sorry że się tak dopytuje, ale kto Cię tak urządził - wskazała moją głowe
- Nic się nie stało. Kłóciłam się z przyjacielem i spadłam ze schodów - odpowiedziałam - A ty?
- Ja? Hymm...miałam operacje nadgarstka - wskazała rękę - Niby już dawno mogłam stąd wyjść, ale moja mam jest przewrażliwiona - dodała
Sara wydaje się być bardzo miła. Myślę że możemy zostać koleżankami. Po godzinie zjawili się wszyscy opróczTommo. Nie dziwię się. Odsypia. Słyszałam co chwila: "Jak się czujesz?", "Cieszymy się że wkońcu się obudziłaś". Cody miał łzy w oczach.
- Przepraszam was, ale chcę pogadać z Cody'm - rzekłam, a wszyscy się ulotnili, zamykając za sobą drzwi
- To może ja wyjdę - odezwała się Sara
- Nie. Ty możesz zostać - uśmiechnęłam się
Cody usiadł na wcześniejszym miejscu Lou. Złapał mnie za rękę, a z oczu popłyneło mu kilka łez.


___________________
Mam nadzieję ze nadal rozdziały są takie fajne jak wcześniej. 
Szczerze to Polacy w piątek bardzo mnie zaskoczyli, oczywiście pozytywnie. 
O 20:45 mecz Irlandia - Chorwacja. Ja kibicuję Irlandii ze względu na naszego Horan'ka, ale nie tylko. 

Ale się jaram ! 
Wyobraźcie sobie co by było gdyby chłopcy mieli wolne i byli w Londynie. Na pewno by przylecieli do Polski. Ale bym była szczęśliwa :D 

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 21


OCZAMI LOUIS'A

Byłem zaskoczony, kiedy przyszła Alyson. Jeszcze w takim momencie. Nie mówię że coś nam przerwała. Kiedy ją znalazłem kamień spadł mi z serca. Dotknęło mnie to co powiedziała wczoraj wieczorem, ale nie obchodziło mnie to. Ucieszyło mnie to że kiedy odwiozłem ją do domu nie odepchnęła mnie. Wróciłem do siebie cały w skowronkach. W salonie siedział sam Niall. Usiadłem obok niego. Patrzył pusto na ścianę i jadł chipsy.
- Gdzie wszyscy? - zapytałem
- Harry z Gusią, Liam z Dan, a Zayn z Nicole - nie spojrzał na mnie
- A czemu ty siedzisz sam? - ukradłem mu chipsa, a on nie zareagował
- Pokłóciliśmy się - szepnął - Zerwała ze mną - dodał, a z oczu popłyneły mu łzy
- O stary - przytuliłem go - dlaczego?
- Powiedziała że to nie ma sensu, bo ona musi chodzić na zajęcia, a ja wyjeżdżam w trasę. - rozpłakał się jak małe dziecko
- Kochasz ją? - chciałem się upewnić
- Idioto, jasne że tak - odparł
- To się nie mazgaj, tylko ruszaj dupę - wstałem z kanapy
Blondynek popatrzył na mnie niezrozumiale.
- Bierz gitarę - poleciłem
Wziąłem z kuchni marchewkę, a Niall pobiegł po gitarę. Wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy do centrum handlowego. Irlandczyk został w samochodzie, a ja pobiegłem do kwiaciarni. Zamówiłem 10 tuzinów róż. Ekspedientka była zdziwiona. Podałem jej adres pod który mają zawieźć je. Kupiłem dwie kawy i wróciłem do auta. Po 30 minutach ruszyliśmy z parkingu. Kiedy podjechaliśmy pod blok Alex i Niall zobaczył jak jacyś ludzie rozkładają na ziemi różę, chyba domyślał się mojego planu. Kazałem im ułożyć napis "I LOVE ALEX" i serduszko. Po tym jak zapłaciłem tym ludzią, zadzwoniłem do Alex i kazałem jej wyjść na balkon. Jak tylko się pojawiła blondynek zaczął śpiewać "Stole My Heart" i grać. Odsunąłem się na bok. Po chwili Alex zniknęła z balkonu, jednak Niall nie przestawał . Pojawiła się po kilku sekundach na dolę i rzuciła sie na szyję swojemu chłopakowi. Płakała. Słyszałem że szeptała "Przepraszam". Stwierdziłem, że chcą zostać sami, więc wróciłem do domu. Harry siedział na kanapie.
- Co z tobą też Gusia zerwała? - rzuciłem
- Co? - zdziwił się - Nie, ubiera się. Muszę ją odwieźć do Alex - posmutniał
- Chyba będzią źli jak im przeszkodzisz - poruszyłem znacząco brwiami  - Powiedziałeś jej że wyjeżdżamy na początku stycznia ?
- Taa. - skrzywił się - To ja wracam - zaśmiał się i pobiegł na górę
Było wcześnie. Rozwaliłem się na kanapie i włączyłem tv. Nic ciekawego nie leciało. Usnąłem. Obudziłem się w środku nocy. Poszedłem do kuchni. Nalałem sobie wody i poszedłem do łóżka. Podrodze usłyszałem cichy płacz dochodzący z łazienki. Drzwi były uchylone. Wszedłem do środka. Na podłodze siedziała skulona Gusia.
- Co się stało? - zapytałem troskliwie
Wytarła łzy i nic nie odpowiedziała. Usiadłem obok i przytuliłem ją.
- Boje się - wkońcu wyszeptała
- Czego? - zdziwiłem się
- Boje się że kiedy wyjedziecie, zaczniemy się kłócić i Harry ze mną zerwie - wytłumaczyła
- On Cię kocha. Nie widzi świata poza tobą. - pocieszyłem ją - Uwierz mi. Nawet nie chce już ze mną spać - dadałem, a ona się roześmiała
- Dzięki Lou - pocałowała mnie w policzek
- Za co? - zrobiłem głupią minę
- Za pocieszenie - wstała
- Od tego jestem - poruszyłem brwiami, co ją jeszcze bardziej rozbawiło
Wróciliśmy do swoich pokoi. Rzuciłem się na łóżko. Zorientowałem się że zostawiłem szklankę z wodą w łazience. Byłem wykończony i nie chciało mi się po nią iść. Rozebrałem się i wszedłem pod kołdrę. Podczas snu było mi strasznie niewygodnie. Kiedy się obudziłem leżał obok mnie Liam. Pchał się na mnie, więc go zrzuciłem. Wylądował na podłodze z wielkim chukiem.
- Aaał - wrzasnął
- Co ty tu robisz? - zaśmiałem się
- Dan musiała wracać do siebie i nie miałem z kim spać - podniósł się i usiadł na brzegu łóżka
Znów go zrzuciłem. Nie mogłem powstrzymać śmiech.
- LOUIS! - krzyknął - Robisz mi za karę śniadanie - dodał
- Dobra - spojrzałem na zegarek, była 13:30 - Chyba obiad - przystawiłem mu zegarek do twarzy

OCZAMI ALYSON

W czasie imprezy wypiłam dość sporo. Całowałam się z Adamem. Tańczyłam z jakimiś kolesiami. Ogólnie dobrze się bawiłam, jak nigdy. Widziałam niezadowolenie Morgan, kiedy tańczyłam wolnego z Cody'm. Adam naprawdę mi się podobł. Przy nim zapomniała o Louis'ie. Myślę że może coś z tego być. Pomimo że znamy sie krótko, to cos mnie do niego ciągnie. Może przy Adamie zapomnę o Louis'ie. Wróciliśmy do domu około 3 nad ranem. Nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się z lekkim kacem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego obok Adama. Co on tu robi? Aż z wrażenia spadłam z łóżka, ściągając całą kołdrę.
- Auuł - jęknełam
Adam się obudził i zaczął się śmiać.
- Bawi Cię to? - rzuciłam w niego poduszką - Co ty tu w ogólę robisz? - zapytałam
- Nie pamiętasz? - zdziwił się
- No jakoś nie - okryłam się kołdrą i usiadłam na łóżku
- Chciałaś mnie przelecieć - zaśmiał się
- CO?! - wrzasnęłam
- Żartuje - odparł rozbawiony - Nie chciałaś spać sama. Ja byłem pijany i nie chciałem spać na kanapie. - wyjaśnił
- A Cody jest? - wstrzymałam oddech
- Tak - potwierdził
Wściekłam się. Nienawidze tej laski. Działa mi na nerwy. Założyłam dresy, koszulkę i zeszłam na dół. W kuchni siedział Paul. Nalałam sobie wody i usiadłam obok niego.
- Pamiętasz jak wróciliśmy? - zapytałam biorac łyka
- Nie - skrzywił się - Pamiętam tylko że wyrwałem jakąś brunetkę. Szczerze to nawet nie wiem jak ona wygląda - uśmiechnął się - Śpi na górze. Nie chciałem jej budzić, więc przszedłem tutaj - dodał
- Oj, braciszku - zaśmiałam się
Siedzieliśmy tak chwilę, potem przyszedł Adam i mnie pocałował. Byłam zdziwiona, ale odwzajemniłam to. Rozmawialiśmy przez 15 minut, gdy usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach.
- Schodzi moja tajemnicza dziewczyna - szepnął Paul
- Skąd wiesz że to ona? - powiedziałam cicho
Paul pokazał mi karteczkę "Pojechaliśmy na kilka dni do Bradford. To czas dla was. Rodzice. xx" Uśmiechnęłam się i czekałam aż dziewczyna się pojawi. Po jakiś trzech sekundach weszła. Wszyscy się odwróciliśmy.
- Eleanor ! - krzyknęłam równo z Paul'em
El tak samo jak my była zdziwiona. Patrzyliśmy na siebie zszokowani.
- Proszę powiedz że się nie przespaliśmy - zwróciła się do mojego brata
- Na szczęście nie - walnął głową w stół - Co ja zrobiłem - jęknął
Eleanor usiadła na przeciwko nas.
- Proszę, nie mów nic Lou - zwróciła się do mnie
- On jest moim przyjacielem - skrzywiłam się - Ja tego nie zrobie, ale ty to zrobisz. Nie chce go okłamywać. - dodałam
Pokiwała twierdząco głową. Poszłam na górę. Sprawdziłam telefon. Dostałam sms'a od Nicole: Spotkamy się?
Aly: Jasne, może w centrum za 30 minut? Muszę kupić sobie jakieś ciuchy :)
N: Podoba mi się ten pomysł ^^ Dozobaczenia
Założyłam (klik), związałam włosy i zeszłam na dół.
- Idę z Nicole na zakupy. Jak Cody wróci powiedzcie mu że muszę z nim pogadać - pocałowałam Adama i wyszłam
Wolnym krokiem ze słuchawkami w uszach ruszyłam w stronę centrum. Nie spieszyłam się bo miałam jeszcze 30 minut. Podrodze zahaczyłam o kawiarnie. Kupiłam czarną kawę i poszłam dalej. Na miejsce dotarłam przed czasem, ale Nicole już czekała. Przywitałyśmy się i poszłyśmy do New Yorker'a.
- Co ty taka zadowolona? - zapytała nagle
- Poznałam fajnego chłopaka. Ma na imię Adam. Wczoraj bylismy na imprezie i od dziś jesteśmy razem - wyszczerzyłam się
- Dobrze że odpuściłaś sobie Louis'a - odparła
- Czy każdy wokoło wiedział że między nami coś było?! - warknęłam
- Nie. Ale teraz tak - zaśmiała się - Domyślałam się że coś jest na rzeczy, a teraz mnie w tym utwierdziłaś. Dzięki - uśmiechnęła się
Ale się wkopałam. Spędziłyśmy w sklepach jakieś cztery godziny. Byłam strasznie zmęczona. W sumie nic sobie nie kupiłam, ale za to Nicole była obładowana po brzegi. Zadzwoniła po Zayn'a żeby po nią przyjechał. Chciałam wracać na pieszo, ale kazała mi zostać i zaproponowała że mnie odwiozą. Po 15 minutach podjechał czarny samochód z którego wyszedł Zayn. Przeraził się na widok zakupów swojej dziewczyny. Wsiadłyśmy do auta. Za kółkiem siedział Louis, bo nasz kochany Malik nie ma prawka. Zrobiło mi się gorąco na myśl że jego dziewczyna spała tylko spała w jednym łóżku z moim bratem.
- Jestem głodny. Jedźmy do Nandos - zajęczał Zayn
- Bawisz się w Niall'a ? - zapytałam, a reszta wybuchła śmiechem
Tak jak powiedział Malik tak było. Pojechaliśmy coś zjeść. Znaczy oni, bo przez kaca niechciało mi się jeść. Lou to zauważył.
- Czemu nic nie jesz? - zapytał
- Bo wczoraj zabalowała za bardzo ze swoim nowym chłopakiem i kac ją męczy - zaśmiała się Nicole
Tommo omało nie zakrztusił się jedzeniem, a Zayn zagwizdał.
- No wkońcu sobie kogoś znalazłaś. - skomentował
- Malik zamknij się. Zainteresuj się swoim talerzem - warknęłam
Patrzyłam pusto w swoją szklankę z wodą. Czułam na sobie wzrok Lou. Wstałam i wyszłam przed restauracje. Usiadłam na ławce i spuściłam głowę. Patrzyłam w ziemię jakieś trzy minuty, może mniej, potem usłyszałam otwieranie się drzwi od lokalu. Ktoś usiadł obok mnie. Podniosłam wzrok. To był Louis.
- Myślałem że wkońcu będziemy razem - szepnął - Wczoraj mnie nie odepchnełaś - przypomniał
- Może i tego nie zrobiłam, chociaż nie wiem dlaczego. Powtarzam Ci to poraz któryś : chcę żebyś był moim przyjaciele - wstałam
- Ja nie chcę nim być. Ja chcę być twoim chłopakiem. Budzić się i zasypiać przy tobie - stanął na przeciwko mnie - Kocham Cię - chciał mnie pocałować
- Nie mów tego więcej - poprosiłam i odsunęłam się
- Będę to mówił dopóki ze mną nie będziesz, albo powiesz że mnie nie kochasz - znów się zbliżył
- Louis proszę Cię - z oczu popneły mi pojedyncze łzy
- Powiedz to - podniósł głos
Naszą kłótnię, jeżeli tak to można nazwać, przerwali  Zayn i Nicole.
- Dzięki za podwózkę, ale wrócę na pieszo - odwróciłam się i poszłam przed siebie
Słyszałam jakieś sprzeciwy Nicole, wołanie Zayn'a i naburmuszonego Lou, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam jak najszybciej zniknąć z tamtąd. Muszę zapomnieć o Louis'ie i o nich wszystkich. Przez całą drogę do domu, myślałam o tym że nie mogę mu powiedzieć że go nie kocham albo kocham. Nie umiem stwierdzić co do niego czuję. Napewno nie jest mi obojętny. Kiedy weszłam do domu, w salonie siedział Paul i Adam. Wytarłam łzy usiadłam w fotelu.
- Co się stało? - zapytał Adam
- Nic. Wrócił już Cody ? - spojrzałam na nich
- Tak. Jest na górze - odpowiedział Paul - Ale nie radzę tam wchodzić - dodał kiedy ruszyłam w stronę schodów
Przyspieszyłam kroku i weszłam do pokoju. Zastałam tam prawie nagiego Cody'iego i Morgan.
- Wynoś się z mojego pokoju - wrzasnęłam
Oderwali się od siebie i zaczeli się ubierać. Cody spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Złapałam Morgan za włosy, sprowadziłam ją ze schodów i wyrzuciłam z domu. Wróciłam do mojego przyjaciela.
- Jak mogłeś w moim pokoju?! Na łóżku w którym z tobą spałam ?! - wpadłam w szał
- Aly przepraszam - chciał podejść
- Nie mów tak do mnie więcej - rozpłakałam się - Nie jesteś już tym samym chłopakiem co rok temu. Wcześniej mnie słuchałeś, a teraz masz mnie w dupie - dodałam zrywając ze swojej szyi naszyjnik
Rzuciłam go na podłogę i wybiegłam z pokoju. Czułam się jakbym została zdradzona. Cody wybiegł za mną i złapał mnie za rękę. Byliśmy na skraju schodów.
- Zostaw mnie - warknęłam
- Alyson wysłuchaj mnie - poprosił
- Nie. Jesteś inny. Wcześniej liczyłam się tylko ja. Byliśmy nierozłączni. Teraz ona jest na pierwszym miejscu. Nie mam nic przeciwko żebyś miał dziewczynę, ale nie chcę żebyś się z nią bzykał w moim łóżku i nie chcę żeby to była Morgan - wyrwałam się i poleciałam do tyłu
Pamiętam tylko straszliwy ból z tyłu głowy, potem zemdlałam.

______________________
Dzisiaj tylko jeden. Musicie wytrzymać do niedzieli, bo jadę do przyjaciółki na weekend. :) 
Juliett pisz talie długie komentarze, bo bardzo miło mi się czyta. 
Zayn znowu chciał zrobić twittcam'a, ale jak zwykle coś nie wyszło :/
Dzisiaj pierwszy mecz na Euro. Polska vs. Grecja. i Rosja vs. Czechy 
Kogo obstawiacie?  

Translate

O mnie

Moje zdjęcie
Oczywiste jest to że kocham naszych chłopców z One Direction. Każdy jest inny i wyjątkowy. Niall - słodki głodomór Harry - loczek ze śmiesznym nosem Zayn - przystojniak z mnóstwem tatuaży Louis - kochający marchewki kawalarz Liam - bojący się łyżek, daddy zespołu