- Wyglądasz inaczej - powiedział
- Źle? - posmutniałam
- Nie. Wręcz przeciwnie, lepiej - uśmiechnął się
- To gdzie jedziemy? - spojrzałam na niego
- Myślałem o kawie a potem... - przerwał - niespodzianka? - poruszył śmiesznie brwami
- Kawa? Gdzie kupisz kawę o tej godzinie ? - zaśmiałam się
- Przepraszam bardzo. Jestem Louis Tomlinson, członek One Direction - uniósł ręce do góry - A tak na serio to mam swoje wtyki - dodał po chwili
Ruszyliśmy z przed domu. Mam nadzieję że rodzice się nie obudzili. Podjechaliśmy pod Starbucks. Lou poklikał w klawiaturę swojego telefonu i po chwili w lokalu zaświeciły się światła. Wyszliśmy z auta i weszliśmy do środka.
- Co Pani sobie życzy? - zapytał śmiesznie
- Zdam się na ciebie - usiadłam przy stoliku, a Lou podszedł do kasy
Po kilku minutach usiadł na przeciwko mnie.
- Więc dlaczego nie mogłaś zasnąć ? - zapytał
- A ty dlaczego nie spałeś ? - spojrzałam na niego pytająco
- Ty pierwsza - uśmiechnął się
- Miałam koszmar związany z Cody'm - posmutniałam
- Głowa do góry. Spokojnie - złapał mnie za rękę
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu patrząc sobie w oczy, jednak przerwł nam chłopak który przyniósł nasze zamówienie.
- Dzięki Pat - odezwał się Lou
- Nigdy więcej - odezwał się zmęczony kelner
Wzieliśmy swoje kawy i wróciliśmy do samochodu. Na dworze przestało padać. Piłam kawę patrząc jak przejeżdzamy przez uliczki Londyn'u, którymi nigdy nie chodziłam.
- Dlaczego napisałaś do mnie ? - przerwał ciszę pan marchewka
- Ej, teraz twoja kolej - zwróciłam mu uwage
- No dobra. Nie spałem bo myślałem - upił łyk kawy - Myślałem o tym co mi dzisiaj powiedziałaś - dodał
- Dziękuje że mnie wysłuchałeś, ale nie wracajmy do tego tematu - odwróciłam głowę do okna
- Jasne - wiedziałam że patrzy na mnie
Jechaliśmy polnymi drogami jakieś 30 minut. Zatrzymaliśmy się na parkingu w lesie. Wysiadłam z auta i obkręciłam się wokół własnej osi.
- Gdzie jesteśmy ? - zapytałam kiedy Lou znalazł się przy mnie
- W ważnym dla mnie miesjcu - był tajemniczy - Chodź - wyciągnął do mnie rękę
Zawachałam się, ale złapałam ją. Lou prowadził mnie między drzewami. Szłam za nim posłusznie, bo nigdy nie byłam dobra w orentacji w terenie. Modląc się żeby nie wywinąć orła. Moja męczarnia skończyła się po kilku dobrych minutach. Wyszliśmy na polanę gdzie stała drewniana chatka.
- To jest ta twoja niespodzianka? - zapytałam
- Nie - otworzył drzwi kluczem i puścił mnie przodem
W środku wszystko było drewniane i piękne. Taki wiejski, ale nowoczesny domek. Lou zniknął, a po chwili pojawił się z kocem w ręku. Złapał mnie za rękę i pociągnął na tył domu. Kiedy wyszłam na dwór, zaniemówiłam. Było tam piękne jezioro. Weszliśmy na molo i usiedliśmy na samym końcu. Louis przykrył mnie kocem.
- Piękne miejsce - szepnęłam
- Dostałem ten dom na 18-naste urodziny od rodziców. Nigdy nie przywiozłem tu nikogo, chyba że chłopaków - odparł
Zrobiło mi się ciepło w środku. Rozmawialiśmy przez cztery godziny. Nad ranem usnęłam na kolanach Louis'a. Kiedy się obudziłam głowę miałam na klacie mojego towarzysza, a wogóle cała byłam przytulona do niego. Było zbyt zimno żebym od niego uciekła, więc udałam że nadal śpię i wtuliłam się w niego bardziej.
- Wiem że nie śpisz - odezwał się Lou
Przestraszyłam się, nie wiedziałam że on nie spał. Wstałam i poszłam do środka. Było mi strasznie zimno. Louis przyszedł zaraz po mnie. Zobaczył że się trzęsę.
- Masz - założył mi na ramiona swoją czarną bluzę, w której przyjechał - Ty masz gorączkę - dodał dotykając moje czoło
- Zaraz mi przejdzie - okryłam się bluzą
- To moja wina, nie powinienem Cię tu przywozić - powiedział ze smutkiem
- Żałujesz tego - spojrzałam mu w oczy
- Nie, ale teraz jesteś przeze mnie chora - odparł
- Nie przez ciebie tylko przez swoją głupotę - spojrzałam na telefon
Miałam 5 nieodebranych połączeń od Zayn'a, 16 od rodziców i sms'a od mojego chłopaka : Gdzie jesteś? Czekam u ciebie. Spojrzałam na Louis'a pytająco.
- Zayn poszedł Cię przeprosić - rzekł - Lepiej wracajmy
Wyszliśmy z domu. Coraz bardziej czułam się słabo. Wiedziałam że Louis czuje się winny, ale to tylko i wyłącznie moja wina. W samochodzie ciągle kichałam i pociągałam nosem. Czułam się fatalnie. Wiedziałam że mam wysoką gorączkę, ale nie chciałam martwić Boo Bear'a. Kiedy wjechaliśmy do miasta schowałam się żeby nikt mnie nie zobaczył. Lou zatrzymał się przecznicę od mojego domu.
- Przepraszam - spojrzał na mnie
- To nie twoja wina. Dziękuje - szepnęłam i wyskoczłam z auta
Przed wejściem do domu spojrzałam na zegarek w telefonie. Była 12:17. Upss
OCZAMI LOUIS'A
Czułem się winny tego że Aly zachorowała. Mogłem ją przenieść do środka kiedy zasnęła, ale tak słodko się położyła na mnie że nie chciałem jej budzić. Odjechałem dopiero kiedy znikneła za domami. Pojechałem do domu. Miałem nadzieje że wszyscy gdzieś wybyli. Ta sprawa z Cody'm nie dawała mi spokoju. Zaparkowałem przed garażem i wszedłem do mieszkania. Niall jadł coś w kuchni, a Harry właśnie schodził z góry.
- Stary gdzie ty byłeś? - zapytał z pełną buzią blondynek
- U Pat'a - powiedziałem część prawdy
- Lou chodź na chwilę do ogrodu, chcę Ci coś pokazać - usłyszałem krzyk Hazzy
Wyszedłem na ogród. Loczek stał pod ścianą. Zamknąłem drzwi i podeszłem.
- Co jest? - spytałem
- Gdzie byłeś? - zapytał
- Co ty głuchy jesteś. Mówiłem że u Pat'a, ma problemy z dziewczyną - zmyśliłem
- Dziwne bo byłem u niego dzisiaj po kawę i powiedział żebyś już nigdy go nie budził jak będziesz chciał napić się kawy z jakąś laską. Kiedy zapytalem jak wyglądała, powiedział że miała ślad na czole, blondynka, niebieskie oczy - powiedział sarkastycznie - Chyba widziałem gdzieś tą dziewczynę - zamyślił się - A tak wiem. To jest dziewczyna naszego kumpla - dodał
- Harry nic nie zrobiłem. Tylko gadaliśmy - broniłem się
- Tommo nie zapominaj się. Ona jest z Zayn'em. - przypomniał mi
- Wiem. - zirytowałem się - Nie spotkam się z nią więcej. Pasuję ?- zapytałem
Harry pokiwał głową i poklepał mnie po plecach. Wróciliśmy do środka. Poszedłem na górę wziąć prysznic. Po odświeżeniu się zadzwoniłem do taty.
- Cześć synu - przywitał się pierwszy
- Cześć. Tato nie mam za dużo czasu. Pamiętasz faceta o nazwisku Adams ? - zapytałem
- Oczywiście. Świetny gość, prowadziłem z nim interesy - wyjaśnił
- Możesz sprawdzić co się z nim i jego synem teraz dzieje ? - poprosiłem
- Jasne. Ale po co Ci to? - był dociekliwy
- Nie ważne. Muszę kończyć. Narazie. - rozłączyłem się
Położyłem się na łóżku i zasnąłem.
OCZAMI ALYSON
Weszłam do środka i pobiegłam szybko na górę. Zamknęłam się w pokoju. Słyszałam że Zayn nadchodzi. Zdjełam ubrania, wrzuciłam je pod łóżko, założyłam spodnie dresowe i za dużą bluzę. Po chwili do drzwi zapukał mój chłopak. Wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi.
- Gdzie byłaś ? - zapytał
- Musiałam się przejść - kichnęłam
- Może lepiej połóż się do łóżka - polecił
- Zaraz tak zrobię. Chciałeś ze mną porozmawiać? - spojrzałam na niego
- Tak. Chciałem Cię przeprosić za te dziewczyny w Liverpool'u - wręczył mi różę
- Nie byłam zazdrosna - odparłam
- Zacznijmy od nowa, ok? - spojrzał mi w oczy
- Ok - pociągnęłam nosem
- Jutro po nagraniu wpadnę do Ciebie - pocałował mnie w policzek i poszedł
Wróciłam do pokoju. Położyłam kwiatek na szafce i weszłam pod kołdrę. Nie mineło nawet pięć minut, a mama już dobijała się do pokoju. Otworzyłam jej drzwi i wróciłam do łóżka.
- Gdzie ty byłaś? - zapytała
- Na spacerze - skłamałam
- Widziałam przez okno po drugiej że wsiadłaś do jakiegoś samochodu - odparłam
- Nie mogłam usnąć i Nicole po mnie przyjechała - kolejne kłamstwo - Masz coś na przeziębienie?
Odwróciła się na pięcie i poszła do apteczki. Byłam strasznie słaba. Zamknęłam oczy i odtwarzałam w głowie to co przeżyłam dzisiaj nad ranem. Przy Louis'ie czułam się bezpiecznie. Nawet nie wiem kiedy zasnełam. Kiedy się obudziłam leki leżały na szafce. Wziełam tabletki i wyjęłam telefon spod poduszki. Miałam jedną wiadomość od Lou: Przepraszam. ;(
Aly: Czuję się już lepiej.
Lou: Mogę Cię odwiedzić?
_______
Przepraszam że nie dodałam w tamtym tygodniu żadnego rozdziału, ale nie miałam ochoty. Moja prababcia zmarła we wtorek i byłam przygnębiona.
Jutro dodam kolejny :)
rozdział przecudowny. widzę, że pomiędzy Aly a Lou jest coraz bardziej napięta atmosfera. ;>> ciekawe co z tego wyniknie?
OdpowiedzUsuńnaprawdę genialnie piszesz, jestem twoją fanką ; DD
pozdrawiam i jeżeli byś chciała zapraszam do mnie. ♥
super rozdzial. Tak tajemniczo sie skonczyl. Taaak oby chlopcy przyjechali do Wawy. Normalnie jak bedą w Wawie to będę miała szczęście bo nie będę musiała nigdzie dojeżdzać. Tylko niestety masz racje. Chłopców brak, podobno nie planują nawet na 2013 rok przyjazdu do polski. Więc .. szkoda gadać. Wracając do tematu opowiadania. Jestem ciekawa czy Lou wyzna miłość Aly.
OdpowiedzUsuńxoxo B.
Usuńno zajebiście<3
OdpowiedzUsuńa ja nie mam jak dojechać do Warszawy:( co ja zrobię a muszę być na ich koncercie. trudno coś się wymyśli:d ja będę na nich czekać ile trzeba będzie!!!<3...
wspulczuje . ......
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział z niecierpliwością czekam na następny ;D
XX
Cudnie normalnie No!! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;** :)
Też muszę być na koncercie !! :D
Jakoś się to wykombinuje! ;D
Kurde , świetne ! Póki pamiętam ! Looknij sobie moje wszystkie komentarze w poprzednich rozdziałach bo dopiero je napisałam ! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z tego powodu , że twoja prababcia zmarła .. [*]
Czekam na nkolejny rozdział ! :>
PS: Ja nadal czekam żeby Alyson była z Louis'em ! ooo będzie się działo w następnych rozdziałach ?! Zacna wiadomość Milordzie ! xx
zakochałam się w tym *__*
OdpowiedzUsuńczekam na następny ; )
zapraszam też do mnie http://directionersx8.blogspot.com/
Świetny! Strasznie w tym opowiadaniu podoba mi się postać Lou!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że dodasz go szybko! :)
+ Dodaję do obserwatorów.
zapraszam też do mnie
http://love-was-such-an-easy-game-to-play.blogspot.com/
Żall. Psujesz ich w tych swoich " rozdziałach"
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
Usuń